Droga przy Forum: negocjacje zerwane
Przejazd pod ul. Konopnickiej łączący osiedle Podwawelskie z Ludwinowem jeszcze długo zostanie zamknięty. Zdaniem magistratu właściciel chce zbyt wiele za oddanie go mieszkańcom.
- Jeszcze niedawno Wawel-Imos godził się na wydzierżawienie drogi, za którą mieliśmy wziąć pełną odpowiedzialność, do czasu wymiany działek. Mieliśmy też płacić im spore - naszym zdaniem - pieniądze. Miasto wycofało się jednak z rozmów, ponieważ firma postawiła nowe warunki - mówi rzecznik ZIKiT, Jacek Bartlewicz. - Uzależnili zgodę na dzierżawę od podpisania kolejnej umowy - dodaje.
Przejazd między ulicami Ludwinowską i Barską jest nieczynny od niemal 20 miesięcy. W październiku 2007 roku Wawel-Imos zablokował wylot na Ludwinowską, pozostawiając sobie jedynie możliwość dojazdu do budynku. Firma mogła zamknąć przejazd, bo jest właścicielem drogi, która była wykorzystywana jak ulica miejska. W 2007 roku Robert Mrzygłód, jeden z szefów Imosu, wyjaśniał: - Ktoś może uszkodzić sobie na drodze tej samochód, a my nie mamy żadnej gwarancji, że miasto weźmie za to odpowiedzialność. Nie widzimy powodu, dla którego mamy dbać o jej stan, jeśli służy całemu miastu.
Wtedy Wawel-Imos był gotów oddać miastu drogę w dzierżawę. Ponieważ jednak miasto nie potrafiło spełnić warunków stawianych przez firmę, rozmowy zerwano.
W lutym tego roku wydawało się, że rozwiązanie znaleziono. Miasto chce całkowicie przebudować węzeł drogowy, w ramach którego istnieje przejazd. Złożyło już wniosek o decyzję lokalizacyjną dla nowego skrzyżowania. Kiedy go dostanie, będzie mogło wymienić się działkami z Imosem i problem zostanie rozwiązany raz na zawsze. To uda się jednak najwcześniej za kilka miesięcy. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu chciał więc przekonać właściciela Forum, by zgodził się na oddanie miastu drogi w dzierżawę do tego czasu. Był gotów płacić za to niemałe pieniądze. Wtedy firma postawiła kolejne warunki.
Wawel-Imos chciał, by miasto wstrzymało się ze staraniami o przebudowę skrzyżowania i najpierw wymieniło się z firmą działkami. Dodatkowo magistrat miałby zbudować nie tylko nowe skrzyżowanie, ale również zaprojektować i zbudować drogę dojazdową na tereny hotelu. - Rozwiązywalibyśmy układ komunikacyjny prywatnej inwestycji na koszt miasta. Niedotrzymanie tej umowy było zaś obwarowane wysokimi karami umownymi - ocenia Bartlewicz. - To wszystko było dopiero do wynegocjowania, bo nie na wszystko mogliśmy się zgodzić. Dlatego chcieliśmy płacić im za wynajem do zakończenia rozmów - denerwuje się.
ZIKiT czeka teraz na ruch ze strony Wawel-Imosu, by wrócić do rozmów. Wszystko wskazuje na to, że przejazd jeszcze bardzo długo nie będzie czynny. Pierwotne plany miasta, by wywłaszczyć za odszkodowaniem Wawel-Imos z terenów pod drogą, spaliły na panewce. Nie da się tego zrobić, póki nie powstanie plan zagospodarowania przestrzennego lub nim ZIKiT nie zdobędzie "wuzetki" dla nowego skrzyżowania.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
- Jeszcze niedawno Wawel-Imos godził się na wydzierżawienie drogi, za którą mieliśmy wziąć pełną odpowiedzialność, do czasu wymiany działek. Mieliśmy też płacić im spore - naszym zdaniem - pieniądze. Miasto wycofało się jednak z rozmów, ponieważ firma postawiła nowe warunki - mówi rzecznik ZIKiT, Jacek Bartlewicz. - Uzależnili zgodę na dzierżawę od podpisania kolejnej umowy - dodaje.
Przejazd między ulicami Ludwinowską i Barską jest nieczynny od niemal 20 miesięcy. W październiku 2007 roku Wawel-Imos zablokował wylot na Ludwinowską, pozostawiając sobie jedynie możliwość dojazdu do budynku. Firma mogła zamknąć przejazd, bo jest właścicielem drogi, która była wykorzystywana jak ulica miejska. W 2007 roku Robert Mrzygłód, jeden z szefów Imosu, wyjaśniał: - Ktoś może uszkodzić sobie na drodze tej samochód, a my nie mamy żadnej gwarancji, że miasto weźmie za to odpowiedzialność. Nie widzimy powodu, dla którego mamy dbać o jej stan, jeśli służy całemu miastu.
Wtedy Wawel-Imos był gotów oddać miastu drogę w dzierżawę. Ponieważ jednak miasto nie potrafiło spełnić warunków stawianych przez firmę, rozmowy zerwano.
W lutym tego roku wydawało się, że rozwiązanie znaleziono. Miasto chce całkowicie przebudować węzeł drogowy, w ramach którego istnieje przejazd. Złożyło już wniosek o decyzję lokalizacyjną dla nowego skrzyżowania. Kiedy go dostanie, będzie mogło wymienić się działkami z Imosem i problem zostanie rozwiązany raz na zawsze. To uda się jednak najwcześniej za kilka miesięcy. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu chciał więc przekonać właściciela Forum, by zgodził się na oddanie miastu drogi w dzierżawę do tego czasu. Był gotów płacić za to niemałe pieniądze. Wtedy firma postawiła kolejne warunki.
Wawel-Imos chciał, by miasto wstrzymało się ze staraniami o przebudowę skrzyżowania i najpierw wymieniło się z firmą działkami. Dodatkowo magistrat miałby zbudować nie tylko nowe skrzyżowanie, ale również zaprojektować i zbudować drogę dojazdową na tereny hotelu. - Rozwiązywalibyśmy układ komunikacyjny prywatnej inwestycji na koszt miasta. Niedotrzymanie tej umowy było zaś obwarowane wysokimi karami umownymi - ocenia Bartlewicz. - To wszystko było dopiero do wynegocjowania, bo nie na wszystko mogliśmy się zgodzić. Dlatego chcieliśmy płacić im za wynajem do zakończenia rozmów - denerwuje się.
ZIKiT czeka teraz na ruch ze strony Wawel-Imosu, by wrócić do rozmów. Wszystko wskazuje na to, że przejazd jeszcze bardzo długo nie będzie czynny. Pierwotne plany miasta, by wywłaszczyć za odszkodowaniem Wawel-Imos z terenów pod drogą, spaliły na panewce. Nie da się tego zrobić, póki nie powstanie plan zagospodarowania przestrzennego lub nim ZIKiT nie zdobędzie "wuzetki" dla nowego skrzyżowania.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Data publikacji: 19.06.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»