Walka inwestorów w Szczecinie
Dwie firmy kłócą się o prawo własności bloków przy Topolowej. Płacą za to mieszkańcy, którzy we własnych mieszkaniach koczują nielegalnie
Sporne bloki przy Topolowej postawił Dariusz Stelter. Mieszkania sprzedał, jednak za samowolę budowlaną i oszukanie ludzi trafił na 6,5 roku do więzienia. Mieszkańcy zostali bez umów i aktów notarialnych. W tym czasie grunt wraz z domami kupiła firma Jota Joachimiak, która budowę zalegalizowała i postanowiła skończyć. Mają za to zapłacić mieszkańcy. W środę wieczorem doszło do kolejnego spotkania wszystkich stron.
- Ta firma chce nasz oszukać i wyłudzić pieniądze - mówi Janusz Martyniak.- Wywiesili w nocy na klatce ogłoszenia, że będziemy musieli dopłacić ok. 2 tys. zł za każdy metr kwadratowy, bo jak nie, to będziemy musieli się wyprowadzić. Nie zapłacimy ani grosza i nie ruszymy się stąd.
- Domy są w strasznym stanie - tłumaczy Ryszard Kamiński z Joty. - Musimy za coś zrobić remont.
Dariusz Stelter, któremu sąd nakazał zwrócić 7 mln zł, postanowił budowę skończyć i w ten sposób spłacić dług. Ma przerwę w odbywaniu kary.
- Nie wezmę od tych ludzi już ani grosza - twierdzi. - Pokazałem im, że mam zabezpieczone pieniądze i że nie muszą się martwić.
Tym zapewnieniem zjednał sobie życzliwość lokatorów.
- On zaczął, niech on skończy - mówi Krzysztof Nawrocki. - Chcemy mieć akty notarialne i marzymy, żeby to się już skończyło.
Stelter, który twierdzi, że Jota Joachimiak przejęła budowę nielegalnie, złożył już pozew do sądu. Domaga się w nim przeniesienia prawa do nieruchomości. Obiecuje, że jak tylko to nastąpi, od razu weźmie się do prac, by jak najszybciej oddać mieszkania.
- To śmieszne - kwituje Kamiński. - Wszystko zrobiliśmy legalnie, budowa jest nasza.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/szczecin
Sporne bloki przy Topolowej postawił Dariusz Stelter. Mieszkania sprzedał, jednak za samowolę budowlaną i oszukanie ludzi trafił na 6,5 roku do więzienia. Mieszkańcy zostali bez umów i aktów notarialnych. W tym czasie grunt wraz z domami kupiła firma Jota Joachimiak, która budowę zalegalizowała i postanowiła skończyć. Mają za to zapłacić mieszkańcy. W środę wieczorem doszło do kolejnego spotkania wszystkich stron.
- Ta firma chce nasz oszukać i wyłudzić pieniądze - mówi Janusz Martyniak.- Wywiesili w nocy na klatce ogłoszenia, że będziemy musieli dopłacić ok. 2 tys. zł za każdy metr kwadratowy, bo jak nie, to będziemy musieli się wyprowadzić. Nie zapłacimy ani grosza i nie ruszymy się stąd.
- Domy są w strasznym stanie - tłumaczy Ryszard Kamiński z Joty. - Musimy za coś zrobić remont.
Dariusz Stelter, któremu sąd nakazał zwrócić 7 mln zł, postanowił budowę skończyć i w ten sposób spłacić dług. Ma przerwę w odbywaniu kary.
- Nie wezmę od tych ludzi już ani grosza - twierdzi. - Pokazałem im, że mam zabezpieczone pieniądze i że nie muszą się martwić.
Tym zapewnieniem zjednał sobie życzliwość lokatorów.
- On zaczął, niech on skończy - mówi Krzysztof Nawrocki. - Chcemy mieć akty notarialne i marzymy, żeby to się już skończyło.
Stelter, który twierdzi, że Jota Joachimiak przejęła budowę nielegalnie, złożył już pozew do sądu. Domaga się w nim przeniesienia prawa do nieruchomości. Obiecuje, że jak tylko to nastąpi, od razu weźmie się do prac, by jak najszybciej oddać mieszkania.
- To śmieszne - kwituje Kamiński. - Wszystko zrobiliśmy legalnie, budowa jest nasza.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/szczecin
Data publikacji: 3.07.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»