Budowa Narodowego przypomina stację kosmiczną
Większość dźwigów ze ścisłego centrum przeniosła się nad Wisłę. Wieczorem oświetlona budowa Stadionu Narodowego przypomina stację kosmiczną
Stanąłem na moście Śląsko-Dąbrowskim. Miły spacer, bo remont Trasy W-Z sprawił, że ruch niemal zamarł. Przez most ruchem wahadłowym jeżdżą tylko autobusy. Można przystanąć przed barierką, nacieszyć oczy widokiem na panoramę Starego Miasta i centrum Warszawy. Spojrzeć na ciepłą żółć piasku na łachach, ciemną zieleń drzew niemal kryjących praski brzeg, wreszcie na szarą toń rzeki.
Stojąc na moście, najpierw pomyślałem o ścianie zieleni i o tym, jak to dobrze, że prawy brzeg rzeki nie został uregulowany i zamknięty w betonowy gorset. Potem spojrzałem na swój ulubiony widok. Na piętrzące się wieżowce w centrum miasta. I wtedy dotarło do mnie, że z pejzażu Śródmieścia niemal znikły dźwigi budowlane. Jeszcze rok temu było ich pełno, ale kryzys odmienił pejzaż. Część dźwigów zdemontowano, bo kończą się budowy rozpoczęte wcześniej. Inne, jak ten nad skrzydłem orła (wieżowcem mieszkalnym przy Złotej zaprojektowanym przez Daniela Libeskinda), usunięto w oczekiwaniu na lepsze czasy. Nowe nie wyrosły.
Ale dotyczy to inwestycji prywatnych. Dzięki strumieniowi unijnych pieniędzy wciąż powstają obiekty użyteczności publicznej. Wystarczy odwrócić się w stronę mostu Świętokrzyskiego. Po dwóch stronach rzeki w ciągłym ruchu pulsuje las dźwigów.
Te na lewym brzegu pracują nad Centrum Nauki "Kopernik". Te na prawym - nad przyszłym Stadionem Narodowym. I ma być ich jeszcze więcej. Nocą - oświetlone - wyglądają nieomal kosmicznie. Za kilka lat odmienią ten fragment Warszawy. Od strony al. Poniatowskiego, przy pomniku Sztafety, budowlańcy ustawili wysoką na kilkanaście metrów platformę widokową, z której od piątku będzie można oglądać tę budowę. Niestety, na razie wstęp zarezerwowany jest tylko dla dziennikarzy. O to, by platformę widokową udostępnić szerszej publiczności - tak jak to było podczas wznoszenia nowego centrum Belina wokół Potsdamer Platz - pisał w poniedziałek nasz felietonista Roman Pawłowski.
Budowę Kopernika już dziś można oglądać z mostu Świętokrzyskiego albo z dachu BUW-u przy Dobrej. Centrum Kopernik z dachem przypominającym najeżoną kraterami powierzchnię Księżyca ma szanse stać się jednym z najbardziej fascynujących miejsc w Warszawie. Równie niezwykłym architektonicznie jak sąsiednia Biblioteka Uniwersytecka. Z kolei Stadion Narodowy może być kolejną po BUW-ie architektoniczną ikoną miasta. Dźwigi już niedługo zaczną z trybun wyplatać jego żelbetowy kosz. Jednak radość z ich widoku mąci zaniechanie prac w otoczeniu stadionu - na błoniach i przy Dworcu Stadion. Tu, za widoczną z mostu Śląsko-Dąbrowskiego bajkową ścianą drzew wciąż w najlepsze działa prymitywny bazar. I na razie to on jest jedną z kompromitujących ikon naszego miasta.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/warszawa
Stanąłem na moście Śląsko-Dąbrowskim. Miły spacer, bo remont Trasy W-Z sprawił, że ruch niemal zamarł. Przez most ruchem wahadłowym jeżdżą tylko autobusy. Można przystanąć przed barierką, nacieszyć oczy widokiem na panoramę Starego Miasta i centrum Warszawy. Spojrzeć na ciepłą żółć piasku na łachach, ciemną zieleń drzew niemal kryjących praski brzeg, wreszcie na szarą toń rzeki.
Stojąc na moście, najpierw pomyślałem o ścianie zieleni i o tym, jak to dobrze, że prawy brzeg rzeki nie został uregulowany i zamknięty w betonowy gorset. Potem spojrzałem na swój ulubiony widok. Na piętrzące się wieżowce w centrum miasta. I wtedy dotarło do mnie, że z pejzażu Śródmieścia niemal znikły dźwigi budowlane. Jeszcze rok temu było ich pełno, ale kryzys odmienił pejzaż. Część dźwigów zdemontowano, bo kończą się budowy rozpoczęte wcześniej. Inne, jak ten nad skrzydłem orła (wieżowcem mieszkalnym przy Złotej zaprojektowanym przez Daniela Libeskinda), usunięto w oczekiwaniu na lepsze czasy. Nowe nie wyrosły.
Ale dotyczy to inwestycji prywatnych. Dzięki strumieniowi unijnych pieniędzy wciąż powstają obiekty użyteczności publicznej. Wystarczy odwrócić się w stronę mostu Świętokrzyskiego. Po dwóch stronach rzeki w ciągłym ruchu pulsuje las dźwigów.
Te na lewym brzegu pracują nad Centrum Nauki "Kopernik". Te na prawym - nad przyszłym Stadionem Narodowym. I ma być ich jeszcze więcej. Nocą - oświetlone - wyglądają nieomal kosmicznie. Za kilka lat odmienią ten fragment Warszawy. Od strony al. Poniatowskiego, przy pomniku Sztafety, budowlańcy ustawili wysoką na kilkanaście metrów platformę widokową, z której od piątku będzie można oglądać tę budowę. Niestety, na razie wstęp zarezerwowany jest tylko dla dziennikarzy. O to, by platformę widokową udostępnić szerszej publiczności - tak jak to było podczas wznoszenia nowego centrum Belina wokół Potsdamer Platz - pisał w poniedziałek nasz felietonista Roman Pawłowski.
Budowę Kopernika już dziś można oglądać z mostu Świętokrzyskiego albo z dachu BUW-u przy Dobrej. Centrum Kopernik z dachem przypominającym najeżoną kraterami powierzchnię Księżyca ma szanse stać się jednym z najbardziej fascynujących miejsc w Warszawie. Równie niezwykłym architektonicznie jak sąsiednia Biblioteka Uniwersytecka. Z kolei Stadion Narodowy może być kolejną po BUW-ie architektoniczną ikoną miasta. Dźwigi już niedługo zaczną z trybun wyplatać jego żelbetowy kosz. Jednak radość z ich widoku mąci zaniechanie prac w otoczeniu stadionu - na błoniach i przy Dworcu Stadion. Tu, za widoczną z mostu Śląsko-Dąbrowskiego bajkową ścianą drzew wciąż w najlepsze działa prymitywny bazar. I na razie to on jest jedną z kompromitujących ikon naszego miasta.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/warszawa
Data publikacji: 6.08.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»