Cersaie 2009 pod znakiem kryzysu?
Niedawno zakończyła się dwudziesta siódma Międzynarodowa Wystawa Płytek Ceramicznych i Wyposażenia Łazienkowego - Cersaie 2009 w Bolonii, największa i najważniejsza na świecie impreza prezentująca płytki ceramiczne i wyposażenie łazienek.
Tam przedstawiane są najnowsze trendy i nowości branżowe. Wśród odwiedzających nie mogło zabraknąć specjalistów z firmy Max-Fliz, która poprzez salony w Krakowie i Wrocławiu wprowadza nowości na rynek polski.
W liczbach kryzysu nie widać
Na pierwszy rzut oka kryzysu nie było widać. Wszystkie miejsca dla wystawców znalazły swoich nabywców. Na powierzchni 176 tysięcy metrów kwadratowych swoje produkty prezentowało 1036 wystawców z 34 różnych krajów (241 wystawców z poza Włoch). W porównaniu do roku ubiegłego, kiedy to na targach było 1076 wystawców spadek jest niewielki. Podobny niewielki spadek dotyczył liczbą odwiedzających, których było ponad 83 tys. (w ubiegłym roku ponad 84 tys.). Mniej było zwiedzających z zagranicy, wzrosła za to liczba Włochów. Wystawę liczniej (wzrost o 20%) niż miało to miejsce rok wcześniej odwiedzili dziennikarze. Jeśli chodzi o same produkty to firmy raczej nie ścigały się w ekstrawagancji i nowoczesnym designie, lecz postawiły na stare i sprawdzone rozwiązania, które od lat cieszą się zainteresowaniem nabywców.
Sprawdzone rozwiązania
Od lat przebojem na rynku są płytki Fucina firmy Tagina. Konkurencja stara się zaprezentować podobny, metalizujący efekt, ale Tagina jest w tym zakresie absolutnym liderem – mówi Kazimierz Kaźnica, współwłaściciel Max-Fliz. Tagina, której produkty cieszą się w Polsce popularnością, zaprezentowała nowe wzory, wyróżniające się metalicznym połyskiem. Podobny efekt osiągnęła firma Acif w serii Touch Wood – płytek imitujących drewno, ale z metalicznym połyskiem.
Bez ekstrawagancji obyło się także w kolorystyce ceramiki. Maja Rudol, specjalistka do spraw logistyki Max-Fliz, mówi – w tym roku dominują odcienie szarości, jaśniejsze i ciemniejsze. Dało się zauważyć pastelowe, zimne i delikatne barwy. Wciąż niezmienną popularnością cieszą się brązy i kremy, choć zdarzały się i bardziej odważne kolory – na przykład różowy.
Mniej materiału
To co najbardziej rzucało się w oczy w zakresie płytek to fakt, że zdecydowana większość producentów ma już w swojej ofercie niestandardowe, cieńsze płytki. Jako pierwsza taką innowację wprowadziła firma Inalco z serią SlimmKer. Płytki o grubości 4mm wdarły się przebojem na rynek. Dziś inni próbują nadążyć za tym trendem, ale palma pierwszeństwa wciąż należy do Inalco, które proponuje cienkie płytki nie tylko na ściany, ale również na podłogi i co ciekawe sufit. Cienkie płytki montowane na suficie izolują dźwięk, dzięki czemu świetnie nadają się do lokali użytkowych, nad którymi znajdują się mieszkania tłumaczy specjalistka Max-Fliz.
Cieńsze niż tradycyjne płytki, to także efekt postawienia na ekologię. W zasadzie wszyscy wystawcy akcentowali swoje przywiązanie do środowiska. Fabryki do produkcji płytek wykorzystują w 40-60% odzyskane tworzywa. Firmy szczycą się tym, że oferują nie tylko cieńsze płytki, których produkcja wymaga mniej energii i powoduje mniejszą emisję dwutlenku węgla do atmosfery, ale także tym, że wykorzystują w tym celu odzyskane tworzywa mówi Kazimierz Kaźnica z Max-Fliz.
W czasach kryzysu firmy wracają do klasyki. Ponieważ zawsze udaje się znaleźć nabywców na wzory nawiązujące do natury – imitacje marmuru i trawertynu. Szeroko prezentowane były także płytki w stylu angielskim przypominające boazerie.
Ciekawostką była obecność na wystawie firm chińskich, które produkują na rynek hiszpański oraz firmy japońskiej. Japończycy zaprezentowali inne, egzotyczne spojrzenie na wystrój łazienki. Ich niewielkie wycięte i wypukłe płytki robią wrażenie. Problemem jest niestety to, że są praktycznie niedostępne w Europie, choć sądząc po reakcji zwiedzających Cersaie, z pewnością cieszyły by się tu powodzeniem – tłumaczy Maja Rudol.
Minimalizm treści i formy
Ciekawy sposób na kryzys znalazły firmy produkujące umywalki. Nowe kolekcje mają minimalistyczny charakter i do ich produkcji zużywa się jeszcze mniej materiału niż dotychczas. Na umywalkach tłoczy się motywy skórzane, które w Polsce nie znajdują zwolenników. Do nielicznych nowości można zaliczyć kolekcję Freedom marki Ross Lovegrove. Ciekawe owale połączono z zaawansowaną technologią - elektroniczną baterią elektrostatyczną sterującą temperaturą wody. Zaprezentowano także nowy, miękki materiał, z którego wykonuje się wanny i brodziki. Odchodzi się od akrylu, zwłaszcza w produkcji brodzików (w wannie akryl pozwala na bardzo łatwe zamontowanie hydromasażu), na rzecz lanego marmuru i emaliowanej blachy.
O większej ilości nowości trudno mówić, ponieważ firmy odświeżały swoje starsze kolekcje nowymi kolorami, lub wzorami. W meblach łazienkowych dało się zauważyć tendencję produkcji na rynek rosyjski, bowiem przygotowane, ociekające złotem, wzory mogą się sprzedać w zasadzie jedynie tam. Na Cersaie brakowało w tym roku małych włoskich producentów, którzy choć niewielcy to zawsze prezentują ciekawe pomysły.
Tegoroczna wystawa w Bolonii, pomimo niemal nie zmienionej frekwencji, była słabsza od ubiegłorocznej. Brakowało nowości i odważnych rozwiązań. Niemniej wciąż jest to największa tego typu impreza branżowa, i jeśli ktoś chce trzymać rękę na pulsie branży wyposażenia wnętrz, to musiał tam być. Dlatego nie zabrakło tam specjalistów Max-Fliz.
Tam przedstawiane są najnowsze trendy i nowości branżowe. Wśród odwiedzających nie mogło zabraknąć specjalistów z firmy Max-Fliz, która poprzez salony w Krakowie i Wrocławiu wprowadza nowości na rynek polski.
W liczbach kryzysu nie widać
Na pierwszy rzut oka kryzysu nie było widać. Wszystkie miejsca dla wystawców znalazły swoich nabywców. Na powierzchni 176 tysięcy metrów kwadratowych swoje produkty prezentowało 1036 wystawców z 34 różnych krajów (241 wystawców z poza Włoch). W porównaniu do roku ubiegłego, kiedy to na targach było 1076 wystawców spadek jest niewielki. Podobny niewielki spadek dotyczył liczbą odwiedzających, których było ponad 83 tys. (w ubiegłym roku ponad 84 tys.). Mniej było zwiedzających z zagranicy, wzrosła za to liczba Włochów. Wystawę liczniej (wzrost o 20%) niż miało to miejsce rok wcześniej odwiedzili dziennikarze. Jeśli chodzi o same produkty to firmy raczej nie ścigały się w ekstrawagancji i nowoczesnym designie, lecz postawiły na stare i sprawdzone rozwiązania, które od lat cieszą się zainteresowaniem nabywców.
Sprawdzone rozwiązania
Od lat przebojem na rynku są płytki Fucina firmy Tagina. Konkurencja stara się zaprezentować podobny, metalizujący efekt, ale Tagina jest w tym zakresie absolutnym liderem – mówi Kazimierz Kaźnica, współwłaściciel Max-Fliz. Tagina, której produkty cieszą się w Polsce popularnością, zaprezentowała nowe wzory, wyróżniające się metalicznym połyskiem. Podobny efekt osiągnęła firma Acif w serii Touch Wood – płytek imitujących drewno, ale z metalicznym połyskiem.
Bez ekstrawagancji obyło się także w kolorystyce ceramiki. Maja Rudol, specjalistka do spraw logistyki Max-Fliz, mówi – w tym roku dominują odcienie szarości, jaśniejsze i ciemniejsze. Dało się zauważyć pastelowe, zimne i delikatne barwy. Wciąż niezmienną popularnością cieszą się brązy i kremy, choć zdarzały się i bardziej odważne kolory – na przykład różowy.
Mniej materiału
To co najbardziej rzucało się w oczy w zakresie płytek to fakt, że zdecydowana większość producentów ma już w swojej ofercie niestandardowe, cieńsze płytki. Jako pierwsza taką innowację wprowadziła firma Inalco z serią SlimmKer. Płytki o grubości 4mm wdarły się przebojem na rynek. Dziś inni próbują nadążyć za tym trendem, ale palma pierwszeństwa wciąż należy do Inalco, które proponuje cienkie płytki nie tylko na ściany, ale również na podłogi i co ciekawe sufit. Cienkie płytki montowane na suficie izolują dźwięk, dzięki czemu świetnie nadają się do lokali użytkowych, nad którymi znajdują się mieszkania tłumaczy specjalistka Max-Fliz.
Cieńsze niż tradycyjne płytki, to także efekt postawienia na ekologię. W zasadzie wszyscy wystawcy akcentowali swoje przywiązanie do środowiska. Fabryki do produkcji płytek wykorzystują w 40-60% odzyskane tworzywa. Firmy szczycą się tym, że oferują nie tylko cieńsze płytki, których produkcja wymaga mniej energii i powoduje mniejszą emisję dwutlenku węgla do atmosfery, ale także tym, że wykorzystują w tym celu odzyskane tworzywa mówi Kazimierz Kaźnica z Max-Fliz.
W czasach kryzysu firmy wracają do klasyki. Ponieważ zawsze udaje się znaleźć nabywców na wzory nawiązujące do natury – imitacje marmuru i trawertynu. Szeroko prezentowane były także płytki w stylu angielskim przypominające boazerie.
Ciekawostką była obecność na wystawie firm chińskich, które produkują na rynek hiszpański oraz firmy japońskiej. Japończycy zaprezentowali inne, egzotyczne spojrzenie na wystrój łazienki. Ich niewielkie wycięte i wypukłe płytki robią wrażenie. Problemem jest niestety to, że są praktycznie niedostępne w Europie, choć sądząc po reakcji zwiedzających Cersaie, z pewnością cieszyły by się tu powodzeniem – tłumaczy Maja Rudol.
Minimalizm treści i formy
Ciekawy sposób na kryzys znalazły firmy produkujące umywalki. Nowe kolekcje mają minimalistyczny charakter i do ich produkcji zużywa się jeszcze mniej materiału niż dotychczas. Na umywalkach tłoczy się motywy skórzane, które w Polsce nie znajdują zwolenników. Do nielicznych nowości można zaliczyć kolekcję Freedom marki Ross Lovegrove. Ciekawe owale połączono z zaawansowaną technologią - elektroniczną baterią elektrostatyczną sterującą temperaturą wody. Zaprezentowano także nowy, miękki materiał, z którego wykonuje się wanny i brodziki. Odchodzi się od akrylu, zwłaszcza w produkcji brodzików (w wannie akryl pozwala na bardzo łatwe zamontowanie hydromasażu), na rzecz lanego marmuru i emaliowanej blachy.
O większej ilości nowości trudno mówić, ponieważ firmy odświeżały swoje starsze kolekcje nowymi kolorami, lub wzorami. W meblach łazienkowych dało się zauważyć tendencję produkcji na rynek rosyjski, bowiem przygotowane, ociekające złotem, wzory mogą się sprzedać w zasadzie jedynie tam. Na Cersaie brakowało w tym roku małych włoskich producentów, którzy choć niewielcy to zawsze prezentują ciekawe pomysły.
Tegoroczna wystawa w Bolonii, pomimo niemal nie zmienionej frekwencji, była słabsza od ubiegłorocznej. Brakowało nowości i odważnych rozwiązań. Niemniej wciąż jest to największa tego typu impreza branżowa, i jeśli ktoś chce trzymać rękę na pulsie branży wyposażenia wnętrz, to musiał tam być. Dlatego nie zabrakło tam specjalistów Max-Fliz.
Data publikacji: 6.11.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»