Fermacell bierze głęboki oddech przed ekspansją na rynki europejskie


Fermacell bierze głęboki oddech przed ekspansją na rynki europejskie

Firma Fermacell stawia czoła wielkim wyzwaniom – wiosną 2013 roku otwarte zostaną nowe zakłady produkcyjne w Hiszpanii i w Niemczech, zmienia się jej europejska struktura organizacyjna, a co więcej, zmiany sięgnęły najwyższego szczebla kierownictwa spółki Fermacell GmbH. Ponadto firma ma bardzo ambitne plany zwiększenia sprzedaży materiałów gipsowo-włóknowych i cementowych FERMACELL w całej Europie. Zajrzeć za kulisy stanu aktualnego pozwolą nam inż. Miloš Kincel, dyrektor sprzedaży Fermacell GmbH na Polskę, Republikę Czeską i Słowację oraz dyrektor techniczny, mgr inż. (FH) Jaroslav Benák, ujawniając w rozmowie także średnioterminowe plany rozwoju na rynkach europejskich i na rynku krajowym.



W ciągu dwóch ostatnich lat zyski całej spółki Fermacell GmbH wzrastały o 10 procent rocznie i niedawno przekroczyły granicę 220 milionów euro. Jakie możliwości dalszego wzrostu widzą panowie w niedalekiej przyszłości ?

 
Jaroslav Benák: Nasze możliwości produkcyjne były w ostatnim czasie niemal całkowicie wyczerpane, toteż po stronie mocy produkcyjnych praktycznie nie było możliwości wzrostu. W chwili obecnej będziemy zwiększać moce produkcyjne zarówno w przypadku produktów gipsowo-włóknowych, jak i cementowych.
 
Ale mimo to, decydującym czynnikiem będzie raczej sytuacja na rynku...
 
Miloš Kincel: Tak, i właśnie dzięki wszechstronnym analizom wewnętrznym odkryliśmy potencjał sprzedażowy we wszystkich segmentach produkcyjnych, w kilku krajach. Aby mieć pewność, zleciliśmy kontrolę naszych analiz firmie zajmującej się doradztwem – Boston Consulting Group, która potwierdziła uzyskane przez nas wyniki.
 
Gdzie i w jakim zakresie widzą panowie okazję do wzrostu?
 
Miloš Kincel: Duże rynki systemów suchej zabudowy funkcjonują w Wielkiej Brytanii i we Francji, sporym potencjałem charakteryzują się także kraje skandynawskie, gdzie sucha zabudowa jest tradycyjnym systemem budownictwa. Naszym celem jest wyraźne zwiększenie łącznych obrotów w ciągu najbliższych pięciu lat. Potencjał wzrostowy widzimy także w Polsce, Republice Czeskiej i na Słowacji.


 
Czy plany te, z uwagi na złożoną sytuację makroekonomiczną w Europie, w tym w naszym kraju, nie są zbyt odważne?

 
Miloš Kincel: Nasze plany nie są oparte o poszerzanie rynków zbytu w krajach docelowych – w tym zakresie przyjęliśmy bardzo konserwatywne podejście. Pewność siebie czerpiemy z wysokiej jakości naszych produktów, z którymi chcemy uzyskać wyższe udziały w rynkach. Ale musimy to zagadnienie właściwie pojąć – wyższa sprzedaż, którą uważamy za wysoce prawdopodobną, nie spadnie nam z nieba – musimy na nią ciężko zapracować.
 
I stąd te inwestycje w nowe moce produkcyjne w wysokości 50 milionów euro?
 
Jaroslav Benák: Tutaj doszło do połączenia kilku aspektów: z jednej strony dwa lata temu planowaliśmy jedynie rozbudowę zakładu AESTUVER w miejscowości Calbe za około 22 miliony euro. Zakład ten pracował praktycznie od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu i to już od kilku lat. Już dawno osiągnięto tam granice możliwości. Wdrażając kilka nieznacznych modyfikacji, osiągnęliśmy zwiększenie wydajności o 40%, a rynek błyskawicznie wchłonął tę nadwyżkę. I tak musieliśmy podjąć decyzję, czy zależy nam na dalszym wzroście. Jednakże to wymagało dodania do dwóch istniejących linii produkcyjnych nowej, trzeciej linii.

 
A dlaczego zdecydowali się Państwo na zakup fabryki w Hiszpanii?
 
Jaroslav Benák: Moce produkcyjne w pozostałych zakładach produkujących płyty gipsowo-włóknowe były wykorzystywane w ponad 90%, a ich pełne wykorzystanie było kwestią 2-3 lat. W tym kontekście ofertę, którą otrzymaliśmy w kwietniu ubiegłego roku, uznaliśmy za świetną okazję – chodziło o zakup zakładu w Orejo w północnej Hiszpanii. Zakład nie był wykończony, ponieważ jego właściciel zbankrutował. Ale koszty kompleksowej inwestycji w budowę nowego zakładu, który planowaliśmy od pewnego czasu, byłyby o wiele wyższe niż cena zakupu oraz niezbędne nakłady na wykończenie.

 
Czy Hiszpania to nie jest trochę niekorzystna lokalizacja? Kraj jest zadłużony, w środku kryzysu ekonomicznego, a w szczególności budownictwo jest tam w złym stanie.

 
Miloš Kincel: Chcemy zaistnieć na hiszpańskim rynku, ale obecnie będziemy tam przede wszystkim produkować na eksport. Zakład w Orejo leży na północnym wybrzeżu Hiszpanii i jest dzięki temu idealny do zaopatrywania Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich lub Francji.
 
Kiedy nastąpi rozpoczęcie produkcji w nowych zakładach i jakie znajdzie to odbicie w zatrudnianiu pracowników?

 
Miloš Kincel: Produkcja w Calbe i w Orejo miałaby się rozpocząć wiosną 2013 roku, prawie jednocześnie. Trwa ekspansja firmy Fermacell, a z nowymi mocami produkcyjnymi wiąże się również wzrost liczby zatrudnionego personelu. Powiększanie zespołu pracowników dotyczy również naszego oddziału w Polsce. Aktualnie zatrudnimy nowego konsultanta projektowego, który będzie udzielał porad architektom, projektantom i pracownikom firm budowlanych w dziedzinie wznoszenia budynków administracyjnych i mieszkalnych z zastosowaniem suchej zabudowy oraz nowego kierownika regionu, który będzie odpowiedzialny za sprzedaż produktów FERMACELL firmom handlowym – dystrybutorom materiałów budowlanych w regionie Warszawa – Łódź.

A zatem jakie cele wyznaczono konkretnie dla rynku polskiego?

 
Miloš Kincel: Uwzględniając pięcioletni horyzont czasowy, chcielibyśmy podwoić sprzedaż naszych produktów. Chcemy utrzymać i wzmocnić naszą pozycję na rynku budownictwa drewnianego i budownictwa opartego na elementach prefabrykowanych w konstrukcji modułowej, ale najwyższego wzrostu oczekujemy w segmencie suchej zabudowy jako całości. Do tego zostanie dopasowana strategia produktowa, polityka dystrybucyjna i marketing. Chcemy nadal przedstawiać nasze wyroby gipsowo-włóknowe i cementowe jako produkt premium, a zarazem produkt łatwo dostępny, który pozwoli inwestorowi, firmie wykonawczej lub klientowi końcowemu, w przeciwieństwie do zwykłych płyt gipsowo-kartonowych, „zarobić”, tj. za te same pieniądze i przy tym samym nakładzie pracy zyskać więcej niż to, co oferuje nasza konkurencja.
 
Jaroslav Benák: Nawiążemy do naszych wcześniejszych doświadczeń, kiedy to zawsze obok produktu wysokiej jakości oferowany był najwyższej klasy serwis i doradztwo. Różnice są oczywiście w wielkości rynku zbytu – podczas gdy producentów budynków drewnianych lub prefabrykatów w konstrukcji modułowej są w Polsce dziesiątki, projektantów i firm montażowych pracujących z klasycznymi płytami gipsowo-kartonowymi są tysiące. I do tego musi się dostosować nasz zespół, zaopatrzenie i wszystkie pozostałe obszary naszego funkcjonowania. Przy czym możemy liczyć na wsparcie nie tylko centrali firmy Fermacell, ale także całej grupy Xella, której członkiem jest firma Fermacell.
 
Miloš Kincel: Snując ambitne plany, pozostajemy pokorni – wiemy, że nasz sukces jest tylko odbiciem sukcesu naszych klientów i naszych partnerów. I to właśnie o nich myślimy, mówiąc o zmianach w strategii produktowej, marketingu itp. – zawsze chcemy, aby to właśnie oni byli zadowoleni, aby otrzymywali od nas lepsze wyroby. Materiały i marka FERMACELL zawsze były i nadal są konkurencyjne, a zasada ta będzie obowiązywać również w kolejnych latach.

www.fermacell.pl


Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»