Plany inwestycyjne w Krakowie
Mimo kłopotów finansowych i formalnych władze Krakowa zakładają, że jesienią zamienią krakowskie ulice w wielki plac budowy. W planach są inwestycje warte niemal miliard złotych. Powodzenie planów zależy od tempa przetargów
Większość inwestycji, które krakowski magistrat chciałby rozpocząć jesienią, jest oczekiwana od dawna. Są spóźnione albo ze względu na przedłużające się zdobywanie pozwoleń na ich realizację, albo z powodu fiaska poszukiwań zewnętrznych źródeł finansowania (wsparcie z Unii Europejskiej czy inwestorzy, którzy współfinansowaliby inwestycje).
Opóźnienie ma jedną zaletę. - Spróbujemy wykorzystać to, że trwa kryzys, a firmy oferują niższe ceny za realizację inwestycji - mówi Tadeusz Trzmiel, wiceprezydent Krakowa. Do tej pory udało się dzięki temu obniżyć koszty budowy stadionu Wisły (przetargi organizowane na początku tego roku pozwoliły zmniejszyć wydatki o ok. 30 mln zł) oraz właśnie rozpoczynanej budowy nowego obiektu Cracovii ("zaoszczędzono" 23 mln zł).
Tylko w ciągu kilku najbliższych tygodni na magistrackich stronach internetowych powinny pojawić się ogłoszenia o przetargach na budowę linii tramwajowej na Płaszów, rozbudowę ulic Surzyckiego i Christo Botewa (chodzi o stworzenie dwupasmowego połączenia z budowaną wschodnią obwodnicą Krakowa) i przebudowę ronda Ofiar Katynia. Te inwestycje mają być warte ok. 450 mln zł.
Przebudowa ronda Ofiar Katynia jest jednym z bardziej ryzykownych przedsięwzięć dla krakowskiego budżetu. Inwestycja wypadła z rządowej listy zadań, które mogą liczyć na wsparcie finansowe z funduszy unijnych. Magistrat liczy jednak na to, że kiedy już rozpocznie inwestycję, uda się znaleźć inny sposób, by zdobyć unijne pieniądze (albo ze środków rozdawanych przez województwo, albo ponownie wejść na rządową listę). To możliwe rozwiązanie. UE oczekuje bowiem jedynie, by z inwestycji rozliczyć się do końca 2015 roku, niezależnie od tego, w którym momencie jej trwania dołoży swoje pieniądze (może to zrobić nawet po jej zakończeniu). Trzypoziomowe rondo z tunelem i estakadą ma kosztować ok. 160 mln zł. Jeśli więc nie uda się zdobyć wsparcia unijnego, w kłopocie będzie miejski budżet na najbliższe dwa lata. Miasto zakłada, że fundusze unijne pokryją niemal 60 proc. wydatków.
Z rządowymi gwarancjami będzie natomiast ogłaszany przetarg na rozbudowę ulic Surzyckiego i Botewa. Tu potrzeba 115 mln zł, a niemal dwie trzecie tej sumy ma dołożyć państwo.
Aby uciec przed dopuszczalną przez samorządowe przepisy barierą zadłużana miasta, na przełomie lipca i sierpnia Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne rozpisze - w zastępstwie za magistrat - przetarg na linię tramwajową na Płaszów. To zadanie obejmuje też budowę nowej ulicy Kuklińskiego (połączy ulice Klimeckiego i Saską). MPK zaciągnie kredyt, by sfinansować inwestycje warte ok. 150 mln zł. Za te pieniądze ma też kupić 24 niskopodłogowe tramwaje, zmodernizować ul. Długą oraz wybudować estakadę na skrzyżowaniu ul. Nowohuckiej i Klimeckiego. Pod nią mają biec tory na Płaszów.
Ostatnim przedsięwzięciem ma być zlecenie budowy hali widowiskowo-sportowej w Czyżynach. Miasto chce, by zajął się tym Krakowski Holding Komunalny, bo samo nie ma pieniędzy. KHK, w przeciwieństwie do miasta, może zaś wziąć 400 mln zł kredytu. - To jedyne rozwiązanie, by hala powstała szybko. Szukaliśmy prywatnego inwestora, ale nie było chętnych. Musimy więc robić to na koszt miejskiej spółki - mówi wiceprezydent Trzmiel.
Jeśli władze Krakowa zrealizują wszystkie swoje plany, jesienią Kraków zamieni się w plac budowy, ale jednocześnie miejski budżet będzie na kilkanaście lat obciążony długami swoich spółek. - Pół miliarda, potrzebne KHK i MPK do sfinansowania hali oraz torów na Płaszów, trzeba będzie przenieść do tych spółek w kilkunastu zastrzykach finansowych - wyjaśnia Trzmiel.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Większość inwestycji, które krakowski magistrat chciałby rozpocząć jesienią, jest oczekiwana od dawna. Są spóźnione albo ze względu na przedłużające się zdobywanie pozwoleń na ich realizację, albo z powodu fiaska poszukiwań zewnętrznych źródeł finansowania (wsparcie z Unii Europejskiej czy inwestorzy, którzy współfinansowaliby inwestycje).
Opóźnienie ma jedną zaletę. - Spróbujemy wykorzystać to, że trwa kryzys, a firmy oferują niższe ceny za realizację inwestycji - mówi Tadeusz Trzmiel, wiceprezydent Krakowa. Do tej pory udało się dzięki temu obniżyć koszty budowy stadionu Wisły (przetargi organizowane na początku tego roku pozwoliły zmniejszyć wydatki o ok. 30 mln zł) oraz właśnie rozpoczynanej budowy nowego obiektu Cracovii ("zaoszczędzono" 23 mln zł).
Tylko w ciągu kilku najbliższych tygodni na magistrackich stronach internetowych powinny pojawić się ogłoszenia o przetargach na budowę linii tramwajowej na Płaszów, rozbudowę ulic Surzyckiego i Christo Botewa (chodzi o stworzenie dwupasmowego połączenia z budowaną wschodnią obwodnicą Krakowa) i przebudowę ronda Ofiar Katynia. Te inwestycje mają być warte ok. 450 mln zł.
Przebudowa ronda Ofiar Katynia jest jednym z bardziej ryzykownych przedsięwzięć dla krakowskiego budżetu. Inwestycja wypadła z rządowej listy zadań, które mogą liczyć na wsparcie finansowe z funduszy unijnych. Magistrat liczy jednak na to, że kiedy już rozpocznie inwestycję, uda się znaleźć inny sposób, by zdobyć unijne pieniądze (albo ze środków rozdawanych przez województwo, albo ponownie wejść na rządową listę). To możliwe rozwiązanie. UE oczekuje bowiem jedynie, by z inwestycji rozliczyć się do końca 2015 roku, niezależnie od tego, w którym momencie jej trwania dołoży swoje pieniądze (może to zrobić nawet po jej zakończeniu). Trzypoziomowe rondo z tunelem i estakadą ma kosztować ok. 160 mln zł. Jeśli więc nie uda się zdobyć wsparcia unijnego, w kłopocie będzie miejski budżet na najbliższe dwa lata. Miasto zakłada, że fundusze unijne pokryją niemal 60 proc. wydatków.
Z rządowymi gwarancjami będzie natomiast ogłaszany przetarg na rozbudowę ulic Surzyckiego i Botewa. Tu potrzeba 115 mln zł, a niemal dwie trzecie tej sumy ma dołożyć państwo.
Aby uciec przed dopuszczalną przez samorządowe przepisy barierą zadłużana miasta, na przełomie lipca i sierpnia Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne rozpisze - w zastępstwie za magistrat - przetarg na linię tramwajową na Płaszów. To zadanie obejmuje też budowę nowej ulicy Kuklińskiego (połączy ulice Klimeckiego i Saską). MPK zaciągnie kredyt, by sfinansować inwestycje warte ok. 150 mln zł. Za te pieniądze ma też kupić 24 niskopodłogowe tramwaje, zmodernizować ul. Długą oraz wybudować estakadę na skrzyżowaniu ul. Nowohuckiej i Klimeckiego. Pod nią mają biec tory na Płaszów.
Ostatnim przedsięwzięciem ma być zlecenie budowy hali widowiskowo-sportowej w Czyżynach. Miasto chce, by zajął się tym Krakowski Holding Komunalny, bo samo nie ma pieniędzy. KHK, w przeciwieństwie do miasta, może zaś wziąć 400 mln zł kredytu. - To jedyne rozwiązanie, by hala powstała szybko. Szukaliśmy prywatnego inwestora, ale nie było chętnych. Musimy więc robić to na koszt miejskiej spółki - mówi wiceprezydent Trzmiel.
Jeśli władze Krakowa zrealizują wszystkie swoje plany, jesienią Kraków zamieni się w plac budowy, ale jednocześnie miejski budżet będzie na kilkanaście lat obciążony długami swoich spółek. - Pół miliarda, potrzebne KHK i MPK do sfinansowania hali oraz torów na Płaszów, trzeba będzie przenieść do tych spółek w kilkunastu zastrzykach finansowych - wyjaśnia Trzmiel.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Data publikacji: 13.07.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»