BRIESEN
Briesen to stara niemiecka nazwa prowincjonalnego polskiego miasteczka, które niegdyś należało do Prus Wschodnich. Polska nazwa miasteczka – Wąbrzeźno – jest niemożliwa do wymówienia dla obcokrajowca. Ten z kolei nigdy nie dowie się o istnieniu tego miasta, a więc nie będzie się trudził nad przyswojeniem jego trudnej nazwy – w Wąbrzeźnie nie ma nic ciekawego do zobaczenia.
Miejsce to jest szare i niczym się nie wyróżnia – tu właśnie urodził się artysta Krzysztof Zieliński. Briesen to nie tylko niemiecka nazwa polskiego miasta, to także tytuł serii fotografii Zielińskiego. Tytuł, który jest mylący – zdjęcia nie przedstawiają Wąbrzeźna, lecz Berlin, w którym artysta mieszka i tworzy od wielu lat.
Berlin w przeciwieństwie do Briesen znany jest wszystkim, choć dla Zielińskiego jego nazwa nie ma żadnego jednoznacznego odniesienia. Berlin podobnie jak rodzinne Wąbrzeźno staje się w pracy artysty miejscem pobytu – trudno dostrzec różnicę pomiędzy światową metropolią i prowincjonalnym miasteczkiem.
W każdym z nich możemy znaleźć miejsca nijakie, które łatwiej nazwać niż opisać – zaniedbane ogrody, betonowe parkingi, czy opuszczone powierzchnie sklepów. Wszystkie te miejsca są podobnie przejrzyste, pozbawione charakteru i znaczenia. Fotografie Zielińskiego pochodzą zewsząd i znikąd. Berlin widziany oczami artysty to miejsce kulturowej mieszanki Wschodu i Zachodu Europy, w którym poszukuje on swojej tożsamości – zgubionej pomiędzy miejscem urodzenia a miejscem zamieszkania. W swoich pracach Krzysztof Zieliński często nawiązuje do rodzinnego miasta. Jego praca Hometown, pokazywana na 26 Biennale w Sao Paulo, składała się z wykonanej dziesięć lat temu serii fotografii Wąbrzeźna. Z kolei w prezentowanej w 2007 roku w Galerii Żak-Branicka pracy Millenium School Zieliński powraca do swojej podstawówki.
Czas: 10.09-6.11
Miejsce: Berlin, Galeria Żak – Branicka,
ul. Lindenstrasse 34-35
www.zak-branicka.com
Miejsce to jest szare i niczym się nie wyróżnia – tu właśnie urodził się artysta Krzysztof Zieliński. Briesen to nie tylko niemiecka nazwa polskiego miasta, to także tytuł serii fotografii Zielińskiego. Tytuł, który jest mylący – zdjęcia nie przedstawiają Wąbrzeźna, lecz Berlin, w którym artysta mieszka i tworzy od wielu lat.
Berlin w przeciwieństwie do Briesen znany jest wszystkim, choć dla Zielińskiego jego nazwa nie ma żadnego jednoznacznego odniesienia. Berlin podobnie jak rodzinne Wąbrzeźno staje się w pracy artysty miejscem pobytu – trudno dostrzec różnicę pomiędzy światową metropolią i prowincjonalnym miasteczkiem.
W każdym z nich możemy znaleźć miejsca nijakie, które łatwiej nazwać niż opisać – zaniedbane ogrody, betonowe parkingi, czy opuszczone powierzchnie sklepów. Wszystkie te miejsca są podobnie przejrzyste, pozbawione charakteru i znaczenia. Fotografie Zielińskiego pochodzą zewsząd i znikąd. Berlin widziany oczami artysty to miejsce kulturowej mieszanki Wschodu i Zachodu Europy, w którym poszukuje on swojej tożsamości – zgubionej pomiędzy miejscem urodzenia a miejscem zamieszkania. W swoich pracach Krzysztof Zieliński często nawiązuje do rodzinnego miasta. Jego praca Hometown, pokazywana na 26 Biennale w Sao Paulo, składała się z wykonanej dziesięć lat temu serii fotografii Wąbrzeźna. Z kolei w prezentowanej w 2007 roku w Galerii Żak-Branicka pracy Millenium School Zieliński powraca do swojej podstawówki.
Czas: 10.09-6.11
Miejsce: Berlin, Galeria Żak – Branicka,
ul. Lindenstrasse 34-35
www.zak-branicka.com
Data publikacji: 8.09.2010
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»