Zabudowa Pola Mokotowskiego
Od trzech lat firma Global Partners walczy o zabudowę Skry. Od trzech lat bronimy integralności Pola Mokotowskiego. Miasto mówi: Nie! Deweloper nie przyjmuje tego do wiadomości.
Najnowszy list otwarty Katarzyny Gerl, szefowej Global Partners Investment Fund, streścić można tak: Bartoszewicz pisze bzdury o Polu Mokotowskim i Skrze. Bo przecież spółka zapowiada biurowo-sportowo-hotelowo-apartamentowy raj na ziemi o nazwie Park Światła, a żurnalista tego nie rozumie.
Z kolegą z działu sportu Olgierdem Kwiatkowskim w 2006 r. pisaliśmy: "Od kilku lat w Warszawie upadają bądź są zagrożone upadkiem małe kluby. Schemat jest zawsze ten sam - mają atrakcyjne tereny, same nie są w stanie się utrzymać i ich stadiony wykupuje firma budowlana. Miasto umywa ręce. Taki los stał się udziałem wolskich klubów Sarmata i Olimpia oraz mającej siedzibę przy Polu Mokotowskim Skry".
Kochalski: Żadnych układów nie będzie
"Gazeta" piórem wielu dziennikarzy od lat broni Pola i sprawdza, co w trawie piszczy.
24 maja 2006 r. drukujemy "Bój o Pole Mokotowskie". I zapowiedź, że park może być większy i stanowić warszawski odpowiednik Central Parku. "Taki plan ma ratusz. Czeka go jednak starcie z firmą, która chce tam zbudować kompleks budynków" (zakusy były na bazę MPO przy Bibliotece Narodowej i na Skrę).
Informowaliśmy, że przedstawiciele GPIF dzwonili już do Michała Borowskiego, ówczesnego naczelnego architekta miasta, który stwierdził: "Nie zgodzę się na zabudowę komercyjną ani domy mieszkalne. Powstający plan miejscowy przewiduje na Skrze sport".
I dalej: "Warunkiem sfinalizowania transakcji jest ułożenie się Skry z miastem, czyli m.in. spłata milionowych długów. Taki plan ma GPI Fund, który chce spłacić długi, a potem forsować koncepcję budowy zespołu obiektów na terenie Skry.(...). Komisarz miasta Mirosław Kochalski studzi te zapały: - Żadnych układów nie będzie. Skrę chcemy odzyskać. W najgorszym wypadku poczekamy do 2014 r., kiedy wygaśnie dzierżawa gruntu. Te tereny mają być miejskie".
Borowski: Można projektować i na księżycu
Na początku czerwcu 2006 r. "Gazeta" organizuje debatę o Polu. Katarzyna Gerl z GPIF stwierdza na niej: "Chcemy na terenie klubu utrzymać sport i odciążyć finansowo miasto. Oczywiście to musi być opłacalne. I wkładając kij w mrowisko, nie rozumiem, dlaczego wszyscy obawiają się budowy mieszkań na Skrze. Przecież tam już jest zabudowa".
Na pytanie "Gazety": "Czy ratusz zgodzi się na inwestycję na terenie Skry?", Michał Borowski odpowiada: "Spółka może projektować zarówno na Skrze, jak i na księżycu. A decyzja będzie dyskutowana przez przyszły zarząd miasta i radę. Nie wydamy pozwolenia na budowę na podstawie ośmioletniego prawa do użytkowania gruntu [miasto wydzierżawiło teren Skrze tylko do 2014 r.]".
Katarzyna Gerl: "Obiecujemy, że nie zrobimy niczego wbrew woli społecznej. Możemy nawet zrewitalizować część Pola Mokotowskiego na wschód od Skry". I pyta: "Dlaczego wszyscy obawiają się budowy mieszkań w tym miejscu?". Borowski: "Zieleń na Polu Mokotowskim to nasz priorytet".
W sierpniu 2006 r. Borowski zostaje pełnomocnikiem ds. Pola Mokotowskiego. Swoją rolę tłumaczy tak: "Teraz Polem zarządza blisko dziesięć różnych urzędów, a jego fragmenty należą do rozmaitych firm i instytucji. Jeśli chcemy coś tam zrobić, musi być jeden zarządzający tak jak w Łazienkach Królewskich. Pole na to zasługuje".
Źródło: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/
Najnowszy list otwarty Katarzyny Gerl, szefowej Global Partners Investment Fund, streścić można tak: Bartoszewicz pisze bzdury o Polu Mokotowskim i Skrze. Bo przecież spółka zapowiada biurowo-sportowo-hotelowo-apartamentowy raj na ziemi o nazwie Park Światła, a żurnalista tego nie rozumie.
Z kolegą z działu sportu Olgierdem Kwiatkowskim w 2006 r. pisaliśmy: "Od kilku lat w Warszawie upadają bądź są zagrożone upadkiem małe kluby. Schemat jest zawsze ten sam - mają atrakcyjne tereny, same nie są w stanie się utrzymać i ich stadiony wykupuje firma budowlana. Miasto umywa ręce. Taki los stał się udziałem wolskich klubów Sarmata i Olimpia oraz mającej siedzibę przy Polu Mokotowskim Skry".
Kochalski: Żadnych układów nie będzie
"Gazeta" piórem wielu dziennikarzy od lat broni Pola i sprawdza, co w trawie piszczy.
24 maja 2006 r. drukujemy "Bój o Pole Mokotowskie". I zapowiedź, że park może być większy i stanowić warszawski odpowiednik Central Parku. "Taki plan ma ratusz. Czeka go jednak starcie z firmą, która chce tam zbudować kompleks budynków" (zakusy były na bazę MPO przy Bibliotece Narodowej i na Skrę).
Informowaliśmy, że przedstawiciele GPIF dzwonili już do Michała Borowskiego, ówczesnego naczelnego architekta miasta, który stwierdził: "Nie zgodzę się na zabudowę komercyjną ani domy mieszkalne. Powstający plan miejscowy przewiduje na Skrze sport".
I dalej: "Warunkiem sfinalizowania transakcji jest ułożenie się Skry z miastem, czyli m.in. spłata milionowych długów. Taki plan ma GPI Fund, który chce spłacić długi, a potem forsować koncepcję budowy zespołu obiektów na terenie Skry.(...). Komisarz miasta Mirosław Kochalski studzi te zapały: - Żadnych układów nie będzie. Skrę chcemy odzyskać. W najgorszym wypadku poczekamy do 2014 r., kiedy wygaśnie dzierżawa gruntu. Te tereny mają być miejskie".
Borowski: Można projektować i na księżycu
Na początku czerwcu 2006 r. "Gazeta" organizuje debatę o Polu. Katarzyna Gerl z GPIF stwierdza na niej: "Chcemy na terenie klubu utrzymać sport i odciążyć finansowo miasto. Oczywiście to musi być opłacalne. I wkładając kij w mrowisko, nie rozumiem, dlaczego wszyscy obawiają się budowy mieszkań na Skrze. Przecież tam już jest zabudowa".
Na pytanie "Gazety": "Czy ratusz zgodzi się na inwestycję na terenie Skry?", Michał Borowski odpowiada: "Spółka może projektować zarówno na Skrze, jak i na księżycu. A decyzja będzie dyskutowana przez przyszły zarząd miasta i radę. Nie wydamy pozwolenia na budowę na podstawie ośmioletniego prawa do użytkowania gruntu [miasto wydzierżawiło teren Skrze tylko do 2014 r.]".
Katarzyna Gerl: "Obiecujemy, że nie zrobimy niczego wbrew woli społecznej. Możemy nawet zrewitalizować część Pola Mokotowskiego na wschód od Skry". I pyta: "Dlaczego wszyscy obawiają się budowy mieszkań w tym miejscu?". Borowski: "Zieleń na Polu Mokotowskim to nasz priorytet".
W sierpniu 2006 r. Borowski zostaje pełnomocnikiem ds. Pola Mokotowskiego. Swoją rolę tłumaczy tak: "Teraz Polem zarządza blisko dziesięć różnych urzędów, a jego fragmenty należą do rozmaitych firm i instytucji. Jeśli chcemy coś tam zrobić, musi być jeden zarządzający tak jak w Łazienkach Królewskich. Pole na to zasługuje".
Źródło: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/
Data publikacji: 1.06.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»