Ekolodzy uratowali Lasek Wolski

Ekolodzy uratowali Lasek WolskiEkolodzy ze stowarzyszenia KLON wygrali ze znanym krakowskim deweloperem GD&K. Sąd uznał, że nie nadużyli prawa, skutecznie protestując przeciwko inwestycji w okolicy Lasku Wolskiego.

Proces miał charakter precedensowy. Bo dotąd żaden deweloper w Krakowie nie zażądał odszkodowania od ekologów za ich opór przeciwko planowanym inwestycjom. Pierwszym był GD&K, jedna z większych firm na rynku. Jej przeciwnikiem - niewielkie, lokalne stowarzyszenie ekologiczne zawiązane przez mieszkańców. Ale deweloper twierdził, że wyjątkowo utrudniające mu życie. I przed sądem domagał się od ekologów 80 tys. zł odszkodowania, bo na tyle wycenił straty, jakie miał ponieść skutek ich oporu przeciwko budowie domów w sąsiedztwie Lasku Wolskiego. Ale przegrał! I to w obu instancjach.

Cenna enklawa zieleni

Spór dotyczył planowanej przez GD&K budowy przy ul. Wyżgi. To cenna enklawa zieleni śródmiejskiej, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i krajobrazowym na obrzeżach Lasku Wolskiego. Początkowo mówiło się nawet o budowie osiedla apartamentowców, ale ostatecznie firma postanowiła wznieść tu kilku domów jednorodzinnych. W 2005 roku GD&K wystąpiła z pierwszymi wnioskami o wydanie warunków zabudowy i zagospodarowania terenu. To wówczas grupa mieszkańców powołała stowarzyszenie KLON, które oprotestowało te decyzje, bo ich zdaniem obrzeża Lasku Wolskiego powinny być wolne od intensywnej zabudowy. Ale KLON w odróżnieniu od innych głośnych akcji ekologów ograniczał się wyłącznie do działań prawnych, bacznie przyglądając się kolejnym wnioskom inwestora, decyzjom wydawanym przez urzędników oraz zaskarżając niektóre z nich. - To w praktyce jedyny środek, który daje szansę skutecznej obrony konkretnego terenu - uważa Krzysztof Pięch z zarządu stowarzyszenia KLON.

I metoda okazała się skuteczna. Ekologom udało się doprowadzić do uchylenia przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze dwóch wydanych już "wuzetek". - Mamy świadomość, że rozbudowa miasta jest nieunikniona, ale musi być zgodna z prawem. Teren, o którego zachowanie walczy stowarzyszenie, jest przewidziany w studium zagospodarowania jako obszar wyłączony spod zabudowy - przekonuje Jerzy Rzuchowski z zarządu stowarzyszenia KLON.

Nie nadużyli prawa

Deweloper zarzucał ekologom, że w rzeczywistości chodzi im o negowanie wszystkich decyzji wydanych w sprawie budowy, niezależnie czy mają one wpływ na krajobraz, bo domy mają powstać w sąsiedztwie działek należących do członków KLON. GD&K wyliczał, że wskutek ich działań poniósł dodatkowe koszty związane m.in. z dodatkowymi opiniami, analizami urbanistycznymi, a nawet projekcjami multimedialnymi. A sama inwestycja pozostała ostatecznie na papierze.

Ale sąd uznał, że ekolodzy, tocząc walkę z planami dewelopera, nie nadużyli prawa. I zaznaczył, że nadużyciem byłoby karanie ich tylko za to, że korzystali z przysługującego im prawa do odwoływania się od urzędniczych decyzji. A dowody nie potwierdzały, by stowarzyszenie zaskarżało wszystkie, jakie wydawały w tej sprawie urzędy. - Uważamy za bardzo istotne dla funkcjonowania stowarzyszeń nie tylko ekologicznych, iż sądy obu instancji wyraźnie potwierdziły zasadę, że podmioty korzystające z możliwości wynikających z prawa formalnego nie mogą być narażone na zarzut nadużycia prawa i ewentualną odpowiedzialność odszkodowawczą - podkreśla Pięch.

Deweloper nie zamierza złożyć całkowicie broni. - Wystąpimy o kasacje wyroku do Sądu Najwyższego - zapowiada Henryk Gaertner, pełnomocnik GD&K.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»