Podstrefa ekonomiczna Białystok
W końcu w tym tygodniu mają pojawić się ogłoszenia o sprzedaży działek w białostockiej podstrefie ekonomicznej. Może w niej powstać nawet 1300 nowych miejsc pracy. Inwestorzy, którzy zdecydują się na uruchomienie tu zakładów, mogą liczyć na 70-procentowe ulgi podatkowe. Tylko czy nie odstraszy ich teraz kryzys w gospodarce?
Białostocka podstrefa, jako część Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, oficjalnie została powołana w grudniu ubiegłego roku, lecz dopiero teraz ogłaszane mają być przetargi na grunty.
Inwestorzy, którzy na preferencyjnych warunkach wybudują fabryki, mogą docelowo zagospodarować niemal 30-hektarowy obszar podzielony na dziewięć działek w dwóch kompleksach między ul. Mickiewicza, Borsuczą, Myśliwską i Solnicką. Na pierwszy ogień pójdą jednak dwie hektarowe, najmniejsze działki. We wtorek w tej sprawie zbiera się zarząd SSSE, ogłoszenia o przetargu w prasie pojawią się w czwartek, a ustalony termin otwarcia ofert to 15 września.
Poślizg kontrolowany...
Urzędnicy białostockiego magistratu i zarząd SSSE zapowiadali, że przetargi zostaną ogłoszone w pierwszej połowie tego roku. Poślizg spowodowany jest zmianami w harmonogramie prac, dzięki którym za unijne pieniądze podstrefa będzie miała dobre dojazdy, a działki zostaną uzbrojone. Jeszcze w tym tygodniu departament inwestycji rozstrzygnie ostatni przetarg na budowę ul. Borsuczej na odcinku od ul. Żurawiej do Solnickiej. Cała infrastruktura ma być gotowa do listopada.
- Nie mogliśmy ogłaszać przetargu na działki wcześniej, bo groziłoby to utratą unijnych dotacji na drogi - tłumaczy Tomasz Buczek, dyrektor departamentu promocji i rozwoju gospodarczego w białostockim ratuszu.
W magistracie zainteresowane firmy złożyły dziewięć listów intencyjnych, w których wyrażają chęć zakupu ziemi. Urzędnicy nie chcą zdradzać nazw potencjalnych inwestorów, ale wiadomo, że w ich gronie jest między innymi producent sklejek Biaform, spółka JKT - Wytwórca Artykułów Higienicznych, specjalizująca się w produkcji jednorazowej bielizny dla służby zdrowia, i Podlaski Klaster Bielizny, czyli stowarzyszenie skupiające najprężniejsze firmy bieliźniarskie z Białegostoku.
...ale kryzys może odstraszyć
- Listy intencyjne mają jedynie charakter deklaracji, ale w najbliższych dniach zamierzamy przypomnieć tym firmom o naszej ofercie. Chcemy też rozesłać zaproszenia do innych lokalnych przedsiębiorstw, bo liczymy, że dzięki podstrefie będą się mogły dynamicznie rozwijać - zapowiada Buczek. I podkreśla, że nie obawia się wycofania inwestorów, którzy w czasie kryzysu ostrożnie szacują wszystkie wydatki.
- Te pierwsze działki są na tyle małe, że nie obawiamy się braku chętnych. Zresztą jeden inwestor będzie mógł zakupić dwie parcele i je skomasować. Szacuję, że pierwsza łopata pod inwestycje zostanie wbita za rok od sprzedaży. Pierwszy przetarg będzie dla nas pewnego rodzaju sondażem do kolejnych działań, bo już po wakacjach myślimy o większej kampanii informacyjnej w prasie branżowej i dodatkach gospodarczych - mówi z optymizmem urzędnik.
Przedsiębiorcy, którzy zadeklarowali chęć zakupu, nie chcą jednak wychylać się przed szereg, a niektórzy już się rozmyślili.
- W dalszym ciągu jesteśmy zainteresowani inwestycją w podstrefie, ale na pewno będziemy podchodzić do tego ostrożnie. Moja i inne firmy ze stowarzyszenia chcemy wziąć udział w negocjacjach, ale raczej nie na te pierwsze tereny. Musimy poznać ceny i warunki, jakie zostaną zaoferowane pierwszym firmom - mówi wprost Kinga Lesisz, właścicielka firmy bieliźniarskiej Kinga, jednej z dziewięciu w Podlaskim Klastrze Bielizny. - W dobie kryzysu nie możemy szaleć i obiecywać, że podniesiemy zatrudnienie o 10 procent, bo ważne jest, by nie tylko tworzyć nowe miejsca pracy, ale i potrafić je utrzymać.
Pewne jest, że firma SaMASZ, producent kosiarek, która wcześniej składała list intencyjny, nie jest już zainteresowana ani tym, ani kolejnymi przetargami.
- Po prostu stwierdziliśmy, że nie ma sensu rozwijać firmy z naszej branży w ten sposób - ucina Antoni Stolarski, właściciel.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/bialystok
Białostocka podstrefa, jako część Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, oficjalnie została powołana w grudniu ubiegłego roku, lecz dopiero teraz ogłaszane mają być przetargi na grunty.
Inwestorzy, którzy na preferencyjnych warunkach wybudują fabryki, mogą docelowo zagospodarować niemal 30-hektarowy obszar podzielony na dziewięć działek w dwóch kompleksach między ul. Mickiewicza, Borsuczą, Myśliwską i Solnicką. Na pierwszy ogień pójdą jednak dwie hektarowe, najmniejsze działki. We wtorek w tej sprawie zbiera się zarząd SSSE, ogłoszenia o przetargu w prasie pojawią się w czwartek, a ustalony termin otwarcia ofert to 15 września.
Poślizg kontrolowany...
Urzędnicy białostockiego magistratu i zarząd SSSE zapowiadali, że przetargi zostaną ogłoszone w pierwszej połowie tego roku. Poślizg spowodowany jest zmianami w harmonogramie prac, dzięki którym za unijne pieniądze podstrefa będzie miała dobre dojazdy, a działki zostaną uzbrojone. Jeszcze w tym tygodniu departament inwestycji rozstrzygnie ostatni przetarg na budowę ul. Borsuczej na odcinku od ul. Żurawiej do Solnickiej. Cała infrastruktura ma być gotowa do listopada.
- Nie mogliśmy ogłaszać przetargu na działki wcześniej, bo groziłoby to utratą unijnych dotacji na drogi - tłumaczy Tomasz Buczek, dyrektor departamentu promocji i rozwoju gospodarczego w białostockim ratuszu.
W magistracie zainteresowane firmy złożyły dziewięć listów intencyjnych, w których wyrażają chęć zakupu ziemi. Urzędnicy nie chcą zdradzać nazw potencjalnych inwestorów, ale wiadomo, że w ich gronie jest między innymi producent sklejek Biaform, spółka JKT - Wytwórca Artykułów Higienicznych, specjalizująca się w produkcji jednorazowej bielizny dla służby zdrowia, i Podlaski Klaster Bielizny, czyli stowarzyszenie skupiające najprężniejsze firmy bieliźniarskie z Białegostoku.
...ale kryzys może odstraszyć
- Listy intencyjne mają jedynie charakter deklaracji, ale w najbliższych dniach zamierzamy przypomnieć tym firmom o naszej ofercie. Chcemy też rozesłać zaproszenia do innych lokalnych przedsiębiorstw, bo liczymy, że dzięki podstrefie będą się mogły dynamicznie rozwijać - zapowiada Buczek. I podkreśla, że nie obawia się wycofania inwestorów, którzy w czasie kryzysu ostrożnie szacują wszystkie wydatki.
- Te pierwsze działki są na tyle małe, że nie obawiamy się braku chętnych. Zresztą jeden inwestor będzie mógł zakupić dwie parcele i je skomasować. Szacuję, że pierwsza łopata pod inwestycje zostanie wbita za rok od sprzedaży. Pierwszy przetarg będzie dla nas pewnego rodzaju sondażem do kolejnych działań, bo już po wakacjach myślimy o większej kampanii informacyjnej w prasie branżowej i dodatkach gospodarczych - mówi z optymizmem urzędnik.
Przedsiębiorcy, którzy zadeklarowali chęć zakupu, nie chcą jednak wychylać się przed szereg, a niektórzy już się rozmyślili.
- W dalszym ciągu jesteśmy zainteresowani inwestycją w podstrefie, ale na pewno będziemy podchodzić do tego ostrożnie. Moja i inne firmy ze stowarzyszenia chcemy wziąć udział w negocjacjach, ale raczej nie na te pierwsze tereny. Musimy poznać ceny i warunki, jakie zostaną zaoferowane pierwszym firmom - mówi wprost Kinga Lesisz, właścicielka firmy bieliźniarskiej Kinga, jednej z dziewięciu w Podlaskim Klastrze Bielizny. - W dobie kryzysu nie możemy szaleć i obiecywać, że podniesiemy zatrudnienie o 10 procent, bo ważne jest, by nie tylko tworzyć nowe miejsca pracy, ale i potrafić je utrzymać.
Pewne jest, że firma SaMASZ, producent kosiarek, która wcześniej składała list intencyjny, nie jest już zainteresowana ani tym, ani kolejnymi przetargami.
- Po prostu stwierdziliśmy, że nie ma sensu rozwijać firmy z naszej branży w ten sposób - ucina Antoni Stolarski, właściciel.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/bialystok
Data publikacji: 14.07.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»