Fontanna kusi i zagraża. Komu?
Fontanna przy Teatrze Wielkim jest zagrożeniem! Do takiego wniosku doszedł prezydent Łodzi, dlatego plac, na którym stoi fala, polecił przeprojektować i przebudować. A do tego czasu bezpieczeństwa łodzian ma strzec całodobowy patrol straży miejskiej...
Wtorek, godz. 11. Wzrok dwóch strażniczek miejskich patrolujących okolice fontanny na placu Dąbrowskiego pada na rowerzystę. Pojawił się nagle nie wiadomo skąd i panie strażniczki podejrzewają, co zamierza. Kręci się po placu, jeździ wokół rzeźby i wyraźnie zachowuje tak, jakby chciał fontannę "zdobyć". Strażniczki czujnie zatrzymują się i wodzą oczyma za przyjezdnym.
Ten skacze rowerem po schodach, robi aksle i piruety. Nagle niebezpiecznie zbliża się do fontanny. Wtedy ruszają ku niemu. Rowerzysta jest szybszy - robi nagły zwrot i odjeżdża. Strażniczki wracają do patrolowania placu.
Skąd tak wielkie zainteresowanie tym miejscem? - Od momentu otwarcia fontanny wiele osób próbowało na nią wejść, ryzykując zdrowiem i życiem. Dlatego ustawiliśmy na placu Dąbrowskiego posterunek straży. To polecenie odgórne - mówi Radosław Kluska z wydziału dowodzenia łódzkiej straży miejskiej.
Polecenie pochodzi ponoć od samego prezydenta miasta, Jerzego Kropiwnickiego. Jak się nieoficjalnie dowiedziała "Gazeta", prezydent zadeklarował, że jeżeli na terenie fontanny dojdzie do wypadku, winę za to będą ponosić strażnicy. Dlatego ci, żeby zapobiec tragediom, zaciągnęli wartę w okolicy rzeźby.
Co w fontannie kusi? Specyficzny kształt. Wyłaniająca się z chodnika fala okazała się łakomym kąskiem dla amatorów rolek, deskorolek i rowerów. Młodzi ludzie właśnie na niej chcą ćwiczyć triki i figury.
„To wymarzone miejsce dla skejtowców, na razie jednak dzielni strażnicy wszystkich przeganiają. Właśnie zostałem »spisany « za wjechanie rowerem do połowy fontanny, na którą płynnie wchodzi kostka brukowa. Jeśli nie wolno, to gdzie tabliczki z zakazem albo barierka? Skoro wierzch fontanny jest brukowany, to wręcz zaprasza do wchodzenia. Gdzie jest nieprzekraczalna granica?” - pisze na forum „Gazety” internauta posługujący się pseudonimem kri100. Wtóruje mu Zac, rowerzysta, którego spotykamy na placu. Zapowiada, że nie zrezygnuje z fontanny i na plac i tak przyjdzie, choćby w nocy. - Nie ma zakazu, więc można chodzić, robić zdjęcia i jeździć po fontannie na rowerze - komentuje.
Plany Zaca mogą spalić na panewce. Bowiem straż miejska zamierza strzec wodnej atrakcji na zmianę przez okrągłą dobę. Podobne całodobowe posterunki strażników patrolują już pomnik Dekalogu w Parku Staromiejskim i okolice Parku Ocalałych. Mimo to strażnicy nie martwią się, że zabraknie im ludzi. - Jest nas kilkuset. Na razie jakoś sobie radzimy. Będziemy patrolować okolice fontanny tak długo, jak będzie trzeba - wyjaśnia Kluska.
A jak długo będzie trzeba? Do momentu, aż fontanna nie zostanie ogrodzona. W magistracie bowiem rozpoczęły się prace nad barierkami, które mają ogrodzić fontannę. Zabezpieczenie ma zapobiec wykorzystywaniu fontanny w celach, do których nie została przeznaczona. - W piątek na spotkaniu w magistracie zaprezentujemy dwa projekty barierek - opowiada Rafał Szrajber, projektant placu. - Jeden jest bardzo ciekawy.
Kiedy plany się urzeczywistnią - tego nikt nie wie. Wiadomo tylko, że powstają w trybie pilnym. Do tego czasu przy placu będzie można spotkać zmieniające się co osiem godzin patrole strażników.
Samego Szrajbera nie dziwi fakt, że wyczynowcy upodobali sobie nową fontannę. - To rzeźba terenowa. Jak wszystkie tego typu, będzie poddawana różnym próbom - mówi artysta. I dodaje: - Potwierdza się powiedzenie, że kultura społeczeństwa to wysokość ogrodzenia.
Całą otoczkę rzeźby najlepiej komentuje Lech Wojtas ze straży miejskiej, który ucina krótko: - Stan faktyczny przerósł plany architektoniczne.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/lodz
Wtorek, godz. 11. Wzrok dwóch strażniczek miejskich patrolujących okolice fontanny na placu Dąbrowskiego pada na rowerzystę. Pojawił się nagle nie wiadomo skąd i panie strażniczki podejrzewają, co zamierza. Kręci się po placu, jeździ wokół rzeźby i wyraźnie zachowuje tak, jakby chciał fontannę "zdobyć". Strażniczki czujnie zatrzymują się i wodzą oczyma za przyjezdnym.
Ten skacze rowerem po schodach, robi aksle i piruety. Nagle niebezpiecznie zbliża się do fontanny. Wtedy ruszają ku niemu. Rowerzysta jest szybszy - robi nagły zwrot i odjeżdża. Strażniczki wracają do patrolowania placu.
Skąd tak wielkie zainteresowanie tym miejscem? - Od momentu otwarcia fontanny wiele osób próbowało na nią wejść, ryzykując zdrowiem i życiem. Dlatego ustawiliśmy na placu Dąbrowskiego posterunek straży. To polecenie odgórne - mówi Radosław Kluska z wydziału dowodzenia łódzkiej straży miejskiej.
Polecenie pochodzi ponoć od samego prezydenta miasta, Jerzego Kropiwnickiego. Jak się nieoficjalnie dowiedziała "Gazeta", prezydent zadeklarował, że jeżeli na terenie fontanny dojdzie do wypadku, winę za to będą ponosić strażnicy. Dlatego ci, żeby zapobiec tragediom, zaciągnęli wartę w okolicy rzeźby.
Co w fontannie kusi? Specyficzny kształt. Wyłaniająca się z chodnika fala okazała się łakomym kąskiem dla amatorów rolek, deskorolek i rowerów. Młodzi ludzie właśnie na niej chcą ćwiczyć triki i figury.
„To wymarzone miejsce dla skejtowców, na razie jednak dzielni strażnicy wszystkich przeganiają. Właśnie zostałem »spisany « za wjechanie rowerem do połowy fontanny, na którą płynnie wchodzi kostka brukowa. Jeśli nie wolno, to gdzie tabliczki z zakazem albo barierka? Skoro wierzch fontanny jest brukowany, to wręcz zaprasza do wchodzenia. Gdzie jest nieprzekraczalna granica?” - pisze na forum „Gazety” internauta posługujący się pseudonimem kri100. Wtóruje mu Zac, rowerzysta, którego spotykamy na placu. Zapowiada, że nie zrezygnuje z fontanny i na plac i tak przyjdzie, choćby w nocy. - Nie ma zakazu, więc można chodzić, robić zdjęcia i jeździć po fontannie na rowerze - komentuje.
Plany Zaca mogą spalić na panewce. Bowiem straż miejska zamierza strzec wodnej atrakcji na zmianę przez okrągłą dobę. Podobne całodobowe posterunki strażników patrolują już pomnik Dekalogu w Parku Staromiejskim i okolice Parku Ocalałych. Mimo to strażnicy nie martwią się, że zabraknie im ludzi. - Jest nas kilkuset. Na razie jakoś sobie radzimy. Będziemy patrolować okolice fontanny tak długo, jak będzie trzeba - wyjaśnia Kluska.
A jak długo będzie trzeba? Do momentu, aż fontanna nie zostanie ogrodzona. W magistracie bowiem rozpoczęły się prace nad barierkami, które mają ogrodzić fontannę. Zabezpieczenie ma zapobiec wykorzystywaniu fontanny w celach, do których nie została przeznaczona. - W piątek na spotkaniu w magistracie zaprezentujemy dwa projekty barierek - opowiada Rafał Szrajber, projektant placu. - Jeden jest bardzo ciekawy.
Kiedy plany się urzeczywistnią - tego nikt nie wie. Wiadomo tylko, że powstają w trybie pilnym. Do tego czasu przy placu będzie można spotkać zmieniające się co osiem godzin patrole strażników.
Samego Szrajbera nie dziwi fakt, że wyczynowcy upodobali sobie nową fontannę. - To rzeźba terenowa. Jak wszystkie tego typu, będzie poddawana różnym próbom - mówi artysta. I dodaje: - Potwierdza się powiedzenie, że kultura społeczeństwa to wysokość ogrodzenia.
Całą otoczkę rzeźby najlepiej komentuje Lech Wojtas ze straży miejskiej, który ucina krótko: - Stan faktyczny przerósł plany architektoniczne.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/lodz
Data publikacji: 26.08.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»