Tyniec: plany pełne uwag
Plan zagospodarowania Tyńca trafił do rady miasta. - Poprawki są konieczne, szkoda tylko, że mówimy o nich dopiero teraz - mówili radni. O losie projektu zadecydują pod koniec września.
Propozycje rozwiązań przedstawione w projektach planów dla Tyńca stały się wczoraj zarzewiem burzliwej dyskusji, która niemal zdominowała pierwszą po wakacjach sesję rady miasta. W obradach uczestniczyli również mieszkańcy.
- Sprawa Tyńca nas zjednoczyła i udowodniła, że potrafimy rozmawiać - stwierdził architekt Borys Czarakcziew, mieszkaniec dzielnicy.
Później w kilku zdaniach wypunktował wszystkie palące kwestie, na których najbardziej zależy ludziom z Tyńca. - Czy droga ze Skawiny do Krakowa musi prowadzić przez naszą dzielnicę? Dlaczego miasto nie chce wykorzystać możliwości, jakie daje plan, i stworzyć tam terenów pod zabudowę mieszkalną? Chcemy też wiedzieć, czy polder zalewowy ostatecznie będzie czy nie? - pytał władze miasta i radnych.
- Tyniec i opactwo to całość. Mieszkańcy sami obsadzali zielenią tamtejsze wzgórza. Wspólnie dbaliśmy o te tereny. Nie można teraz pomijać nas w tworzonym planie - apelowali sami zainteresowani. - Jesteśmy już zmęczeni wielomiesięczną dyskusją o tym planie.
- Dzisiejsza burzliwa debata to wynik braku wyraźnie określonej wizji rozwoju miasta - komentował Stanisław Rachwał, radny PiS-u.
Wiceprezydent Kazimierz Bujakowski przypomniał jednak, że taka wizja istnieje. To studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania Krakowa, w którym wyraźnie mowa jest m.in. o planach utworzenia polderu w Tyńcu.
Autorzy planu tłumaczyli, że w takiej sytuacji nie mogli pominąć go również w planie miejscowym, który musi być zgodny ze studium. Ich zdaniem zapis powinien tam pozostać do czasu uchwalenia nowego studium. A w nim - jak przed kilkoma dniami zapowiedział prof. Chmielewski, koordynator prac nad dokumentem - polderu ma już nie być.
Wiceprezydent widzi jednak możliwość wyprzedzenia faktów. Już teraz rozważa możliwość wykreślenia go z projektu planu.
- Zapisy o utworzeniu polderu mogą zostać przez radnych wykreślone z planu, ale nie wolno zrezygnować z zakazu jego zabudowy. Ten obszar powinien pozostać nadal terenem rolnym - stanowczo zapowiedział Bujakowski.
Wśród uwag mieszkańców i właścicieli działek nie zabrakło głosów nawołujących władze Krakowa do szybkiego przyjęcia planów. - Ich brak może spowodować, że inwestorzy posiadający już decyzje o warunkach zabudowy zrealizują swoje zamiary - zauważył jeden z gości.
Radni nie mieli wątpliwości: - Poprawki są konieczne, szkoda tylko, że mówimy o nich dopiero teraz - mówili. Wobec tak wielu uwag mieszkańców zdecydowali, że wydłużą czas potrzebny do uchwalenia planu. W ten sposób zespół Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska będzie mógł jeszcze raz szczegółowo zapoznać się ze wszystkimi propozycjami mieszkańców Tyńca. Radni poprawki mogą składać do 17 września. Pięć dni później na sesji wrócą do tematu i zdecydują o losie planu.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Propozycje rozwiązań przedstawione w projektach planów dla Tyńca stały się wczoraj zarzewiem burzliwej dyskusji, która niemal zdominowała pierwszą po wakacjach sesję rady miasta. W obradach uczestniczyli również mieszkańcy.
- Sprawa Tyńca nas zjednoczyła i udowodniła, że potrafimy rozmawiać - stwierdził architekt Borys Czarakcziew, mieszkaniec dzielnicy.
Później w kilku zdaniach wypunktował wszystkie palące kwestie, na których najbardziej zależy ludziom z Tyńca. - Czy droga ze Skawiny do Krakowa musi prowadzić przez naszą dzielnicę? Dlaczego miasto nie chce wykorzystać możliwości, jakie daje plan, i stworzyć tam terenów pod zabudowę mieszkalną? Chcemy też wiedzieć, czy polder zalewowy ostatecznie będzie czy nie? - pytał władze miasta i radnych.
- Tyniec i opactwo to całość. Mieszkańcy sami obsadzali zielenią tamtejsze wzgórza. Wspólnie dbaliśmy o te tereny. Nie można teraz pomijać nas w tworzonym planie - apelowali sami zainteresowani. - Jesteśmy już zmęczeni wielomiesięczną dyskusją o tym planie.
- Dzisiejsza burzliwa debata to wynik braku wyraźnie określonej wizji rozwoju miasta - komentował Stanisław Rachwał, radny PiS-u.
Wiceprezydent Kazimierz Bujakowski przypomniał jednak, że taka wizja istnieje. To studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania Krakowa, w którym wyraźnie mowa jest m.in. o planach utworzenia polderu w Tyńcu.
Autorzy planu tłumaczyli, że w takiej sytuacji nie mogli pominąć go również w planie miejscowym, który musi być zgodny ze studium. Ich zdaniem zapis powinien tam pozostać do czasu uchwalenia nowego studium. A w nim - jak przed kilkoma dniami zapowiedział prof. Chmielewski, koordynator prac nad dokumentem - polderu ma już nie być.
Wiceprezydent widzi jednak możliwość wyprzedzenia faktów. Już teraz rozważa możliwość wykreślenia go z projektu planu.
- Zapisy o utworzeniu polderu mogą zostać przez radnych wykreślone z planu, ale nie wolno zrezygnować z zakazu jego zabudowy. Ten obszar powinien pozostać nadal terenem rolnym - stanowczo zapowiedział Bujakowski.
Wśród uwag mieszkańców i właścicieli działek nie zabrakło głosów nawołujących władze Krakowa do szybkiego przyjęcia planów. - Ich brak może spowodować, że inwestorzy posiadający już decyzje o warunkach zabudowy zrealizują swoje zamiary - zauważył jeden z gości.
Radni nie mieli wątpliwości: - Poprawki są konieczne, szkoda tylko, że mówimy o nich dopiero teraz - mówili. Wobec tak wielu uwag mieszkańców zdecydowali, że wydłużą czas potrzebny do uchwalenia planu. W ten sposób zespół Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska będzie mógł jeszcze raz szczegółowo zapoznać się ze wszystkimi propozycjami mieszkańców Tyńca. Radni poprawki mogą składać do 17 września. Pięć dni później na sesji wrócą do tematu i zdecydują o losie planu.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Data publikacji: 27.08.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»