Pasje i narzędzia architekta
W architekturze nie brakuje osób, dla których słowa „praca” i „pasja” stanowią synonimy lub co najmniej znajdują bliską korelację. Dorota Szlachcic (ArC2 Fabryka Projektowa) kocha nurkować, a zarazem jest ekspertem od projektów biologicznych. Niemal każdy architekt poszukuje narzędzi pozwalających spełnić projektowe wizje. Jedna z nich nosi nazwę Scalamid.
Dekory Scalamidu doskonale nadają się na umieszczenie dowolnej grafiki o dużej rozdzielczości. Do tego imitują m.in. drewno, cegłę, kamień, rdzę. Materiał powstaje na bazie surowców naturalnych, jest niepalny (klasa A1), cechuje go odporność na uderzenia, detergenty i chemikalia.
Przedszkole w Kiełczowie
DEKORY W 5 TYGODNI
Płyty Scalamid dostępne są w ciągu 5 tygodni od daty zamówienia. Wymiary: 3200 x 1200 x 8 mm i 2500 x 1200 x 8 mm, na indywidualne zamówienia istnieje opcja modyfikacji. Scalamid można kleić lub wieszać na konsolach.
Przykładowe realizacje to Orientarium, Przedszkole w Kiełczowie, Wielkopolskie Centrum Zdrowia Dziecka, Poliklinika w Olsztynie, Shellter Hotel & Apartments (Rogowo). Firma ma klientów nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie: w Kanadzie, Indiach, Estonii, Kazachstanie, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Serbii, na Ukrainie.
Shellter Hotel & Apartments, Rogowo
WYZWANIA DOROTY SZLACHCIC
Przy realizacji Orientarium, przy którym można zobaczyć na Scalamidzie grafiki z pływającymi słoniami, bardzo ważną rolę odegrała Dorota Szlachcic (ArC2 Fabryka Projektowa). Takich rozmówców można słuchać i słuchać, bo jak niemal każdy pasjonat, nasza rozmówczyni opowiada o swojej pracy i hobby w sposób fascynujący.
Oceanarium w Angoli - już samo to hasło brzmi niesamowicie, a jak dodamy, że projekt wykonała polska firma...
- Nie tak prosto cokolwiek wybudować w Afryce. Mnie uderzyła gigantyczna korupcja. Wbrew pozorom cena pracy jest bardzo wysoka, bo na jednego robotnika, niewykwalifikowanego robotnika, przypada... jeden inspektor nadzoru. Dlatego praktycznie wszystkie elementy przygotowywaliśmy w Europie, by w Angoli jedynie zająć się montażem. Mieliśmy na szczęście "przewodnika". Sopocka firma Nawimor już wcześniej wybudowała tam szkołę rybołówstwa i pomogła pokonać te wszystkie problemy. Oceanarium powstało w miejscowości Namibe (obecna nazwa Moçâmedes), położone nieopodal pustyni Namib. Zmagaliśmy się z mnogością piasku i różnicami temperatur, bo nie zawsze jest tam ciepło. Ciekawostka. W Europie powstają takie obiekty, by pokazać ludziom zwierzęta żyjące w zupełnie innej strefie klimatycznej. Tymczasem w Angoli wytrzebiono tego rodzaju faunę, m.in. z powodu głodu i biedy, stąd idea stworzenia takiego pokazowego miejsca.
SŁONIE NA SCALAMIDZIE
Wróćmy do Polski, bo w łódzkim zoo powstał niesamowity obiekt - Orientarium. Naszą szczególną uwagę przykuwają fasady przy wejściu do niego.
- Zastosowaliśmy na nich Scalamid z grafikami pływających słoni, tworząc przedsmak tego co zwiedzający zobaczą w środku. Szukaliśmy materiału, na który można nanieść bezproblemowo grafikę, łatwego w mocowaniu, odpornego na warunki termiczne. Jednocześnie pozwalającego na efekty świetlne, by faktycznie było widać odzwierciedlenie ruchów zwierząt. Do tego wielkoformatowość - nie lubię stosować małych elementów. Dużo tych wymagań (śmiech). Myśleliśmy o ceramice, szkle, lecz wybraliśmy Scalamid. Nie znałam wcześnie tego materiału. Testy jednak wychodziły idealnie, jak na ekranie komputera, zatem szybko się przekonałam do produktu. Finał jest powalający, wręcz świetny. Trudno pominąć aspekt personalny. Odgrywa on ważną rolę w praktycznie każdym tego typu przedsięwzięciu. Współpracowałam z fajnymi ludźmi, którzy chcieli zrobić coś nowego, nie szli utartymi ścieżkami. Razem znajdowaliśmy rozwiązania. Zdecydowanie działanie z firmą Pozbruk, do której należy marka Scalamid, można nazwać słowem "twórcze". W dodatku jej pracownicy mieli opanowany sposób montażu i wraz z przedsiębiorstwem firmą Artrys, zrobiliśmy nawet typowo warsztatowy projekt.
Zmieńmy strefę klimatyczną - zapytam projekt w Nepalu.
- Niestety, jeszcze go nie zrealizowaliśmy. Nepalczycy zamierzali zorganizować bezpieczne podróżowanie dla turystów chcących wybrać się w góry na wysokość 6000-7000 metrów n.p.m. i spędzić w nich noc. Ogłoszono międzynarodowy konkurs dla architektów na tego rodzaju obiekt. Wpadłam na pomysł budowania schronisk, wykorzystując wszelkie właściwości śpiwora (nawet kształt), biorąc pod uwagę ekstremalne warunki otoczenia. Projekt został nagrodzony, mieliśmy już nawet właściwie wszystko przygotowane do rozpoczęcia prac na miejscu, ba kupiłam specjalne buty (śmiech). Niestety, w 2015 roku kraj nawiedziło trzęsienie ziemi w okolicach Mount Everestu, co pokrzyżowało plany. Nadal jednak wierzę, że zrealizujemy ten pomysł.
ARCHITEKTURA WIELE WYMAGA
Porozmawiajmy o pasjach, bo architektura nie jest tutaj „samotnikiem”.
- Hobby znajduje czasem połączenie z architekturą. Przykład - podczas realizacji afrykarium we Wrocławiu panowały wręcz nieziemskie upały. Współpracownicy przynieśli więc pianki i zaczęli nurkować. Spróbowałam i ja, już po chwili wiedziałam: to jest to! Nurkowanie pochłania mnie obecnie całkowicie. Zainwestowałam w sprzęt i zdobywam zaawansowane certyfikaty. Oczywiście nie dla samych dokumentów, tylko dalszego doskonalenia techniki i osiągania kolejnych poziomów. Historia ma dalszy ciąg. Podczas projektowania Orientarium w Łodzi, jak i innych tego rodzaju obiektów, znałam już dobrze specyfikę podwodnego świata, także w wymiarze praktycznym. Dzięki temu znacznie łatwiej opracować ciekawe rozwiązania z tym związane.
W pracy mam bardzo dużo adrenaliny, więc później musi być jej… jeszcze więcej. Latam w tunelu aerodynamicznym, stanowiące taki wstęp do skoków spadochronowych. Geneza - projektowałam symulator do skoków spadochronowych i postanowiłam sama spróbować. Kiedyś startowałam w półmaratonach, teraz już nie, bo… nurkuję. Biegam jednak codziennie rano, uwalniając umysł, gram w tenisa. Oczywiście najwięcej czasu pochłania mi architektura - typowy pożeracz czasu - wszystko inne muszę jej wyszarpywać.
Jednak lubi pani swoją pracę...
- Nawet bardzo. Architektura to dziedzina, w której trzeba przysiąść nad wieloma projektami niemal jednocześnie. Wymaga wyrzeczeń. W nagrodę dotykamy wszystkiego co tworzymy. Patrzymy na ludzi czepiących radość z użytkowania powierzchni, elementów, koncepcyjnie wymyślonych przez nas. Nie da się porównać tego uczucia z niczym innym. Najbardziej cenię pracę w dobrym zespole. To wspaniałe wspólnie pochylić nad jakimś trudnym zagadnieniem i razem dochodzić do celu. Lubię pracować w dużych grupach ludzi, gdy każdy zajmuje się inną dziedziną i może służyć ekspercką opinią. Tworzymy wtedy taki Dream Team...
Data publikacji: 12.10.2021
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»