ARCHITEKT – CO TO DZISIAJ ZNACZY? - prof. Jerzy Derkowski
Minęła pierwsza dekada XXI wieku odsłaniając nową rzeczywistość uwolnionego przepływu informacji i rozwoju nowych technologii na niebywałą skalę. Fakt ten uruchamia refleksję dotyczącą tożsamości zawodu architekta, którego świadomość zawodowa ukształtowana w poprzednim wieku, skłania do konfrontacji z obecną rzeczywistością. Zawód ten utracił bowiem rolę naukowca i artysty, by w dynamicznym rozwoju wiedzy technicznej, utracić również preferencje na rzecz inżynierów budownictwa.
Z dzisiejszej perspektywy można dostrzec, że zbyt kurczowe trzymanie się tradycji cechowanej w dobie pluralizmu gospodarczego, stawiają w wątpliwość reglamentowaną przez Izbę Architektów działalność, bez której niemożliwym jest wykonywanie tego zawodu. Obowiązkowa przynależność do niej, przy braku innych rozwiązań, potwierdza jej cechową proweniencję, a tym samym stwarza sytuację, w której zawód ten w kontekście udzielania uprawnień do jego wykonywania, jest w niewielkim stopniu związany z wyuczonym zawodem w uczelniach wyższych.
W tym kontekście warto przypomnieć, że ostatni raz echo tradycji cechowej w kształceniu zawodowym dało o sobie znać w Niemczech w słynnej szkole „Bauhaus” w okresie dwudziestolecia międzywojennego, gdzie nauczyciele pełnili funkcje „mistrzów”, a uczniowie kształceni w klasach mistrzowskich, otrzymywali tytuły czeladników określonej specjalizacji. Dopiero uzyskanie przez „Bauhaus” statusu uczelni wyższej zakończyło oficjalny okres cechowego kształcenia architektów w Europie. Rozwiązanie Bauhausu i okres wojenny zahamował jakiekolwiek zamiany w zawodzie architekta, a czas powojennego kształtowania się nowej rzeczywistości, pozostawił po sobie cechowe wyobrażenie tego zawodu jako „budowniczego”. Skutki tej niefrasobliwości, wynikającej z braku woli wyprowadzenia zawodu z inżynierskiego mitu pozostawiły w uśpieniu problemy zawodu architekta. Mijały lata a ukształtowany historycznie model tożsamości zawodu architekta pozostał niezmieniony do dnia dzisiejszego.
To tylko nostalgia zauroczonych okresem mistrzów rzemiosła „sztuki budowania” pozostawiła ten zawód w kostiumie inżyniera, a zawód artysty architektury wnętrz w kostiumie dekoratora. Dlatego też , nie bez powodu, próba usunięcia przez Ministra Edukacji Narodowej w roku 1993 z tytułu zawodowego inżyniera słowa „architekt”, spowodowała ostry sprzeciw Zarządu Głównego SARP, który w piśmie Przewodniczącego odpowiedział „ […] tytuł „architekt” jest dla nas ważniejszy, znaczy więcej niż „magister inżynier”; jest legitymacją zawodu, który uprawiamy”1.
Jak daleko koncepcja tożsamości zawodu inżyniera architekta odbiega od rzeczywistości, wskazuje praktyka, w której identyfikacja zawodowa w środowisku inżynierów architektów ograniczyła się do ich świadomego zaznaczenia tożsamości zawodowej jako: architekt, architekci, zespół architektów, Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej czy Izba Architektów Rzeczypospolitej Polskiej (bez dodatku inżynier). Mimo niewątpliwego społecznego szacunku dla tego zawodu, w Polsce zawód architekta nie jest zawodem wyższej użyteczności publicznej, jak zawód lekarza czy adwokata, a zatem nie ma powodu do ograniczania swobody jego wykonywania, a tym bardziej obwarowywania go reglamentacją w stosunku do absolwentów uczelni, które prowadzą kształcenie architektów.
Skutki tej długotrwałej amnezji tożsamości zawodowej zaowocowały rozbiciem strukturalnego ujmowania architektury, jako spójnej całości obiektu architektonicznego z jego wnętrzem. Prawdopodobnie z tego powodu Izba Architektów w Polsce, w odróżnieniu od Izby Architektów w Niemczech, nie uwzględniła przyznawania uprawnień zawodowych absolwentom kierunku studiów architektury wnętrz, nie dostrzegając, że wspólność celów nie musi być tożsamością zadań, a specjalizacja zawodowa nie musi być odrębnym zawodem. Jedność pojęcia architekt w nazwach zawodów inżynier architekt i architekt wnętrz, wydają się potwierdzać jedność zawodu z różnicą specjalizacji.
Odmawiając absolwentom studiów architektury wnętrz uprawnień zawodowych, Izba Architektów nie cofnęła inżynierom architektom wykonywania zawodu architekta wnętrz, który to zawód został wpisany do klasyfikacji zawodów2. W tym ujęciu problemem stałaby się sytuacja, w której architekci wnętrz powołaliby Izbę Architektów Wnętrz, która odmówiłaby przynależności do tej izby inżynierom architektom oraz wykonywania przez nich zawodu zastrzeżonego dla zawodu architekta wnętrz.
Jak widać niedemokratyczne i monopolistyczne próby reglamentacji zawodowej nie rozwiązują problemu spójności strukturalnej w zawodzie architekta.
Na dzień dzisiejszy brak koordynacji wewnątrz zawodowej oraz koordynacji pomiędzy kształceniem a wykonywaniem zawodu czyni z niego zawód instytucjonalnie nieprecyzyjnie zdefiniowany.
Wprowadzone przez znowelizowaną ustawę o szkolnictwie wyższym z dn. 27 lipca 2005 r. z póz. zm., wraz z odnośnymi rozporządzeniami właściwego ministra, tzw. „Krajowe Ramy Kwalifikacji” oraz uprawnienia do nadawania tytułów zawodowych przez uczelnie wyższe3, stoją w sprzeczności z zasadami przyznawania uprawnień do wykonywania zawodu architekta przez Izbę Architektów. Zdziwienie bowiem może budzić fakt, że inżynierowie architekci wykształceni w trybie wyższych studiów zawodowych I stopnia (4 letnich) nie znaleźli się w grupie wskazanej do otrzymania pełnych uprawnień zawodowych. Sytuację tę, po wprowadzeniu ustawą o szkolnictwie wyższym tytułów zawodowych, można uznać za „wylanie dziecka z kąpielą”. Studia inżynierskie (I stopnia) w zakresie architektury i urbanistyki, trwające cztery lata, kończące się nadaniem tytułu inżyniera architekta, dają pełną wiedzę zawodową, określoną ww. „Ramami Kwalifikacji” wraz z ujętymi w nich praktykami zawodowymi. To zapewne według twórców tych przepisów wystarczająca wiedza i umiejętności, by podjąć pracę zawodową. Studia magisterskie (II stopnia) w zakresie architektury i urbanistyki, jako studia uzupełniające, trwają jeden rok poświęcony na napisanie teoretycznej pracy magisterskiej i wykonanie projektu architektonicznego wybranego z jednej ze specjalizacji architektonicznej (w tym z możliwością z zakresu architektury wnętrz). Trudno zatem uznać, by jednoroczne studia magisterskie miały decydujący wpływ na możliwość uznania pełnych uprawnień zawodowych.
Odwrócenie zasady uznawalności czteroletnich studiów zawodowych, jako niezbędnych do podjęcia pracy, na uznawalność jednorocznych uzupełniających studiów magisterskich, otwierających uzyskanie pełnych uprawnień zawodowych, to co najmniej nieporozumienie. Takie ujęcie zawodu wyklucza z niego absolwentów inżynierów architektów (studia I stopnia), wymuszając na nich konieczność podjęcia studiów magisterskich, co sprzeczne jest z koncepcją studiów zawodowych. Studia magisterskie nie muszą być studiami obowiązkowymi w zawodzie architekta; one mogą służyć również absolwentom różnych dziedzin, np. kulturoznawstwa czy historii sztuki, zainteresowanych teorią architektury jako, że magister czy doktor architektury nie musi być zawodowym architektem. Powyższe potwierdza fakt, że duża część prac magisterskich realizowana jest na dzisiaj w obszarze teorii czy historii architektury. Opracowania te mogą pobudzać motywacje do dalszego trybu kształcenia na studiach doktorskich. Mimo, że na dzisiaj utrzymała się organizacja cechowa trybu kształcenia, podzielona na studia inżynierskie i artystyczne oraz nadawanie odrębnych tytułów zawodowych w tych specjalizacjach architektonicznych, to merytoryczny i praktyczny model kształcenia są bardzo bliskie, a w niektórych uczelniach tożsame, wyprowadzając proces edukacyjny z współczesnej zasady spójności tzw. architektury „inżynieryjnej” z architekturą wnętrz, co potwierdzają prace semestralne i dyplomowe obydwu kierunków studiów.
Dalszy rozwój cywilizacyjny będzie przynosić nowe wyzwania i być może nowe specjalizacje. To jednak nie powód do tworzenia kolejnych reglamentowanych zawodów. Przesunięcie do lamusa historii koncepcji cechowego podziału kształcenia i wykonywania zawodu architekta, otwiera szansę na tożsamość tego zawodu, określonego jedną nazwą – architekt – bez eufemizmów inżynier czy artysta. Specjalności zawodowe mogłyby być uzyskiwane na studiach podyplomowych w myśl idei „kształcenia ustawicznego”, a tytuły zawodowe mogłyby przyjąć nazwy: licencjonowany architekt, dyplomowany architekt, dyplomowany magister architekt, doktor architektury.
Niewielkie zmiany, korzyść duża, może warto się zastanowić.
prof. Jerzy Derkowski
1. „W sprawie zawodu Architekt”, Komunikat SARP 3/04-1993.
2. Rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy z dn. 8.12.2004 r., Dz. U. Nr 265 poz. 2644, Nr 214103;
3. Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dn. 2.11.2011 r. oraz z dn. 1.09.2011 r.
Data publikacji: 26.10.2012
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»