Architektura modernistyczna Śląska
Tworzenie szlaku architektury modernistycznej tylko dla Katowic to krok w dobrą stronę, ale i stracona szansa - mówi Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego i badacz niemieckiego modernizmu.
wona Sobczyk: - Pomysł stworzenia szlaku architektury modernistycznej dla całego województwa został zarzucony. Katowice przygotują jednak własny, mniejszy szlak. Cieszy to Pana?
Leszek Jodliński: - To dobry początek. Jeśli na tym się skończy, stracimy szansę pochwalenia się bogactwem architektury tego wielokulturowego regionu. Trudno będzie się odnieść do architektury niemieckiej części Górnego Śląska. Śląską modernę tworzyły dwie, a właściwie trzy nacje - jest też przecież doskonały modernizm czeski. Ten szlak powinien tak naprawdę wykraczać poza granice województwa, a nawet kraju.
Są jakieś widoczne różnice między tymi modernizmami - polskim i niemieckim?
- Polski modernizm odcinał się od wzorów niemieckich, zwracał się ku francuskim, czasem silnie akcentując też treści narodowe. Generalnie był bardziej stechnicyzowany, minimalistyczny. Niemiecki był z kolei silnie inspirowany ekspresjonizmem i Bauhausem.
To zazwyczaj architektura nawiązująca do tradycji gotyckiej, posiadająca pewien duchowy wymiar, bardziej dynamiczna.
Dla większości ludzi, niespecjalistów, te różnice są nieczytelne. Nie brakuje też osób, które twierdzą, że nie ma sensu robienia szlaku, bo modernizm przyjedzie oglądać nieliczna grupa pasjonatów.
- Nieprawda! Przynajmniej niektóre z tych obiektów z całą pewnością mogą zrobić wrażenie nawet na tych, którzy nigdy wcześniej nie zajmowali się architekturą. Weźmy chociażby kościół św. Józefa w Zabrzu, projektu Dominikusa Böhma.
Tak naprawdę o tym, czy śląska moderna stanie się częścią kultury masowej, zdecydujemy sami. Nie można pozyskać dla niej zainteresowania, jeśli nie buduje się elementarnej wiedzy o niej. W Gliwicach sporo działo się wokół Domu Tekstylnego Weichmanna, projektu Ericha Mendelsohna. Dziś wskaże go chyba każdy gliwiczanin zapytany o nowoczesne budynki w mieście.
Potrzebne jest więc narzędzie, dzięki któremu ludzie dowiedzą się, jak dotrzeć do najważniejszych budynków, zyskają o nich wiedzę i będą sobie mogli wyrobić własne zadanie. Kiedy powstawał Szlak Zabytków Techniki, sceptycy też mieli wątpliwości, czy ktokolwiek będzie chciał to oglądać. A jednak się udało.
Czy wiadomo, jak modernizm był przyjmowany wtedy, kiedy powstawał?
- Była grupa ludzi, których ta architektura, posługująca się bardzo nowoczesnymi, rewolucyjnymi rozwiązaniami, zachwycała. Nie była to grupa liczna, ale należeli do niej także rozmaici decydenci. Tacy twórcy jak Böhm czy Mendelsohn to były prawdziwe tuzy architektury tamtych czasów. To tak, jakby dzisiaj ktoś zażyczył sobie, żeby na Śląsk przyjechał Daniel Libeskind i zaprojektował jakiś sklep albo kościół. Z drugiej strony niektórzy nazywali Dom Tekstylny żydowskim, komunistycznym i obcym tworem. Neutralnych opinii w tej sprawie nie pamiętam.
Co się stanie z gliwicką czy zabrzańską moderną, która nie znajdzie się na żadnym turystycznym szlaku?
- Nie będzie mogła liczyć na ochronę, którą jednak taki szlak pomaga zapewnić. To są budynki świetnej jakości, przy których przez lata nic nie trzeba było robić. Teraz już trzeba. Wtedy pojawia się pytanie - piaskowiec czy styropian i tynk? I niestety, nadal często wybiera się styropian.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/katowice
wona Sobczyk: - Pomysł stworzenia szlaku architektury modernistycznej dla całego województwa został zarzucony. Katowice przygotują jednak własny, mniejszy szlak. Cieszy to Pana?
Leszek Jodliński: - To dobry początek. Jeśli na tym się skończy, stracimy szansę pochwalenia się bogactwem architektury tego wielokulturowego regionu. Trudno będzie się odnieść do architektury niemieckiej części Górnego Śląska. Śląską modernę tworzyły dwie, a właściwie trzy nacje - jest też przecież doskonały modernizm czeski. Ten szlak powinien tak naprawdę wykraczać poza granice województwa, a nawet kraju.
Są jakieś widoczne różnice między tymi modernizmami - polskim i niemieckim?
- Polski modernizm odcinał się od wzorów niemieckich, zwracał się ku francuskim, czasem silnie akcentując też treści narodowe. Generalnie był bardziej stechnicyzowany, minimalistyczny. Niemiecki był z kolei silnie inspirowany ekspresjonizmem i Bauhausem.
To zazwyczaj architektura nawiązująca do tradycji gotyckiej, posiadająca pewien duchowy wymiar, bardziej dynamiczna.
Dla większości ludzi, niespecjalistów, te różnice są nieczytelne. Nie brakuje też osób, które twierdzą, że nie ma sensu robienia szlaku, bo modernizm przyjedzie oglądać nieliczna grupa pasjonatów.
- Nieprawda! Przynajmniej niektóre z tych obiektów z całą pewnością mogą zrobić wrażenie nawet na tych, którzy nigdy wcześniej nie zajmowali się architekturą. Weźmy chociażby kościół św. Józefa w Zabrzu, projektu Dominikusa Böhma.
Tak naprawdę o tym, czy śląska moderna stanie się częścią kultury masowej, zdecydujemy sami. Nie można pozyskać dla niej zainteresowania, jeśli nie buduje się elementarnej wiedzy o niej. W Gliwicach sporo działo się wokół Domu Tekstylnego Weichmanna, projektu Ericha Mendelsohna. Dziś wskaże go chyba każdy gliwiczanin zapytany o nowoczesne budynki w mieście.
Potrzebne jest więc narzędzie, dzięki któremu ludzie dowiedzą się, jak dotrzeć do najważniejszych budynków, zyskają o nich wiedzę i będą sobie mogli wyrobić własne zadanie. Kiedy powstawał Szlak Zabytków Techniki, sceptycy też mieli wątpliwości, czy ktokolwiek będzie chciał to oglądać. A jednak się udało.
Czy wiadomo, jak modernizm był przyjmowany wtedy, kiedy powstawał?
- Była grupa ludzi, których ta architektura, posługująca się bardzo nowoczesnymi, rewolucyjnymi rozwiązaniami, zachwycała. Nie była to grupa liczna, ale należeli do niej także rozmaici decydenci. Tacy twórcy jak Böhm czy Mendelsohn to były prawdziwe tuzy architektury tamtych czasów. To tak, jakby dzisiaj ktoś zażyczył sobie, żeby na Śląsk przyjechał Daniel Libeskind i zaprojektował jakiś sklep albo kościół. Z drugiej strony niektórzy nazywali Dom Tekstylny żydowskim, komunistycznym i obcym tworem. Neutralnych opinii w tej sprawie nie pamiętam.
Co się stanie z gliwicką czy zabrzańską moderną, która nie znajdzie się na żadnym turystycznym szlaku?
- Nie będzie mogła liczyć na ochronę, którą jednak taki szlak pomaga zapewnić. To są budynki świetnej jakości, przy których przez lata nic nie trzeba było robić. Teraz już trzeba. Wtedy pojawia się pytanie - piaskowiec czy styropian i tynk? I niestety, nadal często wybiera się styropian.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/katowice
Data publikacji: 13.08.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»