Budowa mostu Północnego atrakcją

Budowa mostu Północnego atrakcjąPlac budowy najbardziej oczekiwanego mostu w Warszawie staje się nieoczekiwanie atrakcją dla okolicznych mieszkańców.

Monstrualne dźwigi, koparki, walce i buldożery widać z daleka po obu stronach rzeki. Na lewym brzegu zgromadziły się w na wysokości skrzyżowania Marymonskiej z Pułkową, na prawym - tam gdzie dochodzi ulica Obrazkowa. To tu za trzy lata oba brzegi połączy most Północny.

Niedawno długo oczekiwana budowa ruszyła z impetem. Od świtu do zmierzchu pracuje ciężki sprzęt, buldożery spiętrzają nasypy z gruzu i piachu. Panuje hałas, nad okolicą unosi się kurz. Ale budowlany harmider wcale nie zniechęca. Przeciwnie, przyciąga jak turystyczna atrakcja.

Przychodzą całe rodziny, młodzi, starsi. Dzieci są tak rozentuzjazmowane, jakby teren budowy był dla nich bardziej zachęcający niż plac zabaw. - Ja też zostanę kierowcą dźwigu - krzyczy siedmioletni Filip obok budowy po prawej stronie Wisły. Uwielbia tu przychodzić, bo spotyka swoich kolegów, a wtedy oprócz podziwiania maszyn budowlanych w ruchu ma okazję, by pobawić się w wojnę.

Grupy spacerowiczów i rowerzystów upodobały sobie miejsce na wale przeciwpowodziowym, skąd roztacza się rozległa panorama budowy. Dobrze widać, co się zmienia. Można o tym pogadać, zrobić zdjęcia. A jest co uwieczniać. Industrialny krajobraz robi wrażenie. Wzrok przyciąga najwyższy dźwig, który - jak mówią fachowcy - wykonuje testy zagęszczania dynamicznego gruntu. Polega to na tym, że z wysokości 10-30 metrów spuszcza obciążnik o masie od kilku do kilkudziesięciu ton. Gdy spadnie, w ziemi tworzy się wyraźne wgłębienie, a drgania gruntu wyczuwają widzowie na wale.

Ostatnio na Wiśle zacumowała tratwa, z której geolodzy będą robić odwierty i badać podłoże.

- Będzie na co popatrzeć - już cieszą obserwatorzy.

- Kiedyś to wydarzenie przejdzie do historii - mówi Wiesław Łój, mieszkaniec Tarchomina od 15 lat, który codziennie, kiedy wychodzi na spacer z psem, zachodzi tu, by sprawdzić postępy prac.

I choć jeszcze niedawno wielu okolicznych mieszkańców narzekało, że most Północny pozbawi ich zieleni, miejsca do spacerów i odpoczynku, dziś przychodzą dopingować budowę.

- Żyjemy przecież w mieście, które się rozwija. Jeśli chcielibyśmy mieszkać w spokoju, wśród zieleni, wyprowadzilibyśmy się na wieś - mówi dwudziestokilkulatek Maciej Więckowski wychowany na Tarchominie. - A most jest przecież potrzebny - dodaje.

Plac budowy okazuje się również wymarzonym miejscem dla zakochanych.

- Czego chcieć więcej - zachód słońca, rzeka, dalej światła pracujących maszyn - mówiła dziewczyna do chłopaka tuż obok miejsca, z którego obserwowałam budowę.

- Spotkamy się tu za trzy lata. Na moście - odpowiedział chłopak.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/warszawa
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»