Dzierżawa dworca w Tychach
Władze Tychów mają już dosyć utyskiwań mieszkańców na fatalny stan dworca kolejowego. Żeby go wyremontować, muszą jednak stać się jego gospodarzem. W grę wchodzi tylko dzierżawa, bo kolej nie zamierza go sprzedawać
Odpadające tynki, smród uryny, nieszczelne okna, przy których można stracić głowę od przeciągu, a do tego koczujący w zakamarkach dzicy lokatorzy - tak dziś wygląda dworzec PKP w Tychach. Obrazu dopełnia podziemne przejście na perony - śmierdzące i ciemne. Strach tu wejść po zmierzchu.
Magistrat, który od dawna jest zasypywany skargami mieszkańców w tej sprawie, postanowił sprawę wziąć we własne ręce. Michał Gramatyka, wiceprezydent miasta, złożył spółce PKP Dworce Kolejowe propozycję przejęcia budynku. O kupnie nie ma mowy, spółka zgadza się co najwyżej na wieloletnią dzierżawę. Ale to i tak lepsze rozwiązanie od obecnej sytuacji, bo spółka nie planuje żadnych inwestycji na terenie zarządzanego przez siebie dworca. Potwierdziła to nam Aleksandra Koniak, jej dyrektorka.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, umowa o dzierżawie zostanie zawarta w przyszłym roku. Procedury są tak skomplikowane, że władze Tychów zatrudniły niedawno w urzędzie specjalnego doradcę do spraw PKP. - Sam kiedyś pracował na kolei, więc dobrze zna jej strukturę i sposoby działania - mówi Gramatyka. Obiecuje, że zaraz po podpisaniu umowy o dzierżawie władze Tychów zlecą opracowanie architektoniczne nowego dworca. - Nie jesteśmy zainteresowani reanimacją, ale całkowitą przebudową - zapewnia wiceprezydent.
Na razie nie wiadomo, ile trzeba będzie wydać na dworzec. Zgodnie z planem za kilka lat ma on być bezpieczny, czysty i nowoczesny. Problem w tym, że nie cały. Chodzi o to, że przejście podziemne i perony nie należą do PKP Dworce Kolejowe, ale do innej spółki.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/katowice
Odpadające tynki, smród uryny, nieszczelne okna, przy których można stracić głowę od przeciągu, a do tego koczujący w zakamarkach dzicy lokatorzy - tak dziś wygląda dworzec PKP w Tychach. Obrazu dopełnia podziemne przejście na perony - śmierdzące i ciemne. Strach tu wejść po zmierzchu.
Magistrat, który od dawna jest zasypywany skargami mieszkańców w tej sprawie, postanowił sprawę wziąć we własne ręce. Michał Gramatyka, wiceprezydent miasta, złożył spółce PKP Dworce Kolejowe propozycję przejęcia budynku. O kupnie nie ma mowy, spółka zgadza się co najwyżej na wieloletnią dzierżawę. Ale to i tak lepsze rozwiązanie od obecnej sytuacji, bo spółka nie planuje żadnych inwestycji na terenie zarządzanego przez siebie dworca. Potwierdziła to nam Aleksandra Koniak, jej dyrektorka.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, umowa o dzierżawie zostanie zawarta w przyszłym roku. Procedury są tak skomplikowane, że władze Tychów zatrudniły niedawno w urzędzie specjalnego doradcę do spraw PKP. - Sam kiedyś pracował na kolei, więc dobrze zna jej strukturę i sposoby działania - mówi Gramatyka. Obiecuje, że zaraz po podpisaniu umowy o dzierżawie władze Tychów zlecą opracowanie architektoniczne nowego dworca. - Nie jesteśmy zainteresowani reanimacją, ale całkowitą przebudową - zapewnia wiceprezydent.
Na razie nie wiadomo, ile trzeba będzie wydać na dworzec. Zgodnie z planem za kilka lat ma on być bezpieczny, czysty i nowoczesny. Problem w tym, że nie cały. Chodzi o to, że przejście podziemne i perony nie należą do PKP Dworce Kolejowe, ale do innej spółki.
Źródło: www.miasta.gazeta.pl/katowice
Data publikacji: 12.08.2009
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»